Dzieje się tak pierwszy raz, że gotuję razem z wami na blogu. Fajna sprawa i przyznaję, że ta akcja daje mi poczucie, że za ekranem mojego laptopa siedzą prawdziwi ludzie, z którymi się rozumiemy i mamy fajny kontakt. Nie zależy mi na liczbach, a na żywych osobach, z którymi po prostu się dogaduję i jak to u mnie bywa – jest żarcik, dystans i trochę ironii. Poza tym w tych chorych czasach dostałam od was taki ogrom wsparcia, że zwyczajnie chciałam wam powiedzieć: dziękuję!
Jeżeli chodzi o wybór przepisów, to zależało mi na tym żeby składniki do ich wykonania były dostępne w większości polskich sklepów. Polsko, jeżeli nasi paesani [to we włoskim powiedzonko na rodaków] odtwarzają te receptury w polskich kuchniach, to bądźcie spokojni, że każdy może sobie poradzić. Nie trzeba zamieszkać w Italii żeby czynić cuda. Dzięki za wasz udział, bo nie sądziłam, że zaangażuje się więcej niż jedna osoba. Wiecie, byłaby siara, że niby organizuję wspólne gotowanie a tu dupa, bo w konsekwencji gotuję sama. Ale – udało się!
Kolejność przepisów jest przypadkowa. Na końcu artykułu znajdziecie przepis na focaccie bez drożdży, na której widok zaśliniliście ekran. Trochę z nią pokombinowałam i ostatecznie mam dla was dwie wersje, zatem szykujcie się na ostre gotowanie!
Składniki:
1 opakowanie makaronu pizzoccheri (w Polsce można ja dostać w Auchan)
200 g kapusty
240 g ziemniaków
80 g masła
3 ząbki czosnku
40 g Grana Padano
180 g sera pecorino ( nadają się tez niektóre francuskie sery, na miejscu we Włoszech u mojego chłopaka używaliśmy miejscowych serów np. Toma)
60 g soli
W osolonej wodzie gotujemy obrane i pokrojone wcześniej ziemniaki. Po kilku minutach dorzucamy pokrojoną kapustę. Gdy ziemniaki zaczną mięknąć wrzucamy pastę i gotujemy ją według instrukcji na pudełku (około 12 minut). Garnek przykrywamy dużą patelnia, która musi się nagrzać. Na mniejszej patelni, na małym ogniu rozpuszczamy masło i dodajemy czosnek. W międzyczasie kroimy sery. Teraz najważniejszy moment, w którym trzeba zadziałać dość szybko. Część ugotowanej pasty z warzywami szybko przekładamy na patelnię, którą podgrzewaliśmy na garnku. Po chwili dodajemy część serów, a potem wykładamy pozostałą pastę z garnka. Całość zalewamy masłem z czosnkiem i posypujemy wierzch resztą serów. Całość przykrywamy i owijamy ścierką, aby sery się rozpuściły.
Przepis od Kasi:
Risotto z polskimi grzybami i makaron bonus
Składniki:
ryż do risotto typu arborio
liski laurowe
1 cebula szalotka
1 ząbek czosnku
kilka łodyg zielonej pietruszki lub świeże gałązki tymianku
polskie suszone grzyby
masło
1 szklanka białego wina
garść tartego parmezanu
Mój przepis jest prosty, pewnie podobny do stu innych, nawet nie wiem, czy jest typowo włoski. To risotto jakie przygotowuję często i zawsze nam smakuje. Od dawna robię je na oko, więc ciężko podać mi ilość składników. Dzień wcześniej dokładnie płuczę i moczę w wodzie suszone grzyby (zawsze korzystam z polskich, suszonych grzybów). Odcedzam grzyby, odkładam na bok, wodę zachowuję do bulionu. Do wody z moczenia grzybów dolewam więcej świeżej wody, dorzucam kawałek cebuli, lekko zgnieciony ząbek czosnku, liść laurowy, pieprz, sól, łodyżki z zielonej pietruszki/świeże gałązki tymianku i ustawiam na wolnym ogniu – tak powstaje prosty i szybki wywar do podlewania risotto.
Na patelni rozgrzewam łyżkę masła, dodaję jedną posiekaną szalotkę, czekam aż się zeszkli. Po chwili dorzucam namoczone, lekko osuszone grzyby, przesmażam je kilka minut. Ściągam wszystko na talerzyk, na patelnię dorzucam jeszcze trochę masła i wrzucam ryż arborio, mieszam dokładnie, żeby jak najlepiej pokrył się masłem i czekam do momentu, aż zrobi się szklisty. Wtedy podlewam wszystko białym winem i czekam, aż alkohol odparuje. Dorzucam z powrotem cebulkę i grzyby i podlewam chochelką wywaru. Regularnie mieszam, czekam, aż cały płyn odparuje i dolewam kolejną porcję wywaru. Powtarzam do momentu uzyskania prawie idealnego ryżu, wtedy dolewam jeszcze nieco wywaru, wyłączam palnik. Do risotto dorzucam sporą łyżkę masła, tarty parmezan i zwykle świeżą, posiekaną natkę pietruszki (lubię jej połączenie z grzybami, jest dla mnie bardziej odświeżające niż np. tymianek. Albo to po prostu moja polska natura każe mi ją tam pchać). Wszystko mieszam, przykrywam na kilka minut, żeby risotto przeszło wszystkimi smakami i wchłonęło ostatnią część wywaru. Teraz można już tylko jeść i tyć!
Makaron bonus a.k.a. pochwała prostoty
Jako bonus dodam jeszcze sposób na makaron, który co zabawne odkryłam stosunkowo niedawno!
Nazywam go pochwałą prostoty, jest idealną opcją ratunkową i chyba zawsze mam na niego ochotę, czyli pasta burro e parmigiano – makaron, masło i parmezan – i nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.
Torta sbricciolona ricotta e cioccolato [ciasto sbricciolona z ricottą i czekoladą]:
Składniki:
300 g mąki
100g +150 g cukru
100 g masła
1 jajko
1 cukier waniliowy (opakowanie)
1 proszek do pieczenia (opakowanie)
szczypta soli
500 g ricotty
100 g gorzka czekolada
Jak widzicie pomysłów jest wiele, dlatego macie co robić. Pomówmy zatem o focacci, a w zasadzie o jej dwóch wersjach. O wyborze, którą chcecie robić może zadecydować tylko fakt czy macie deficyt w drożdżach, czy jednak są na stanie. Obydwie opcje są niesamowicie pyszne. Obydwie opcje pachną oliwą i rozmarynem! No chyba, że nie lubicie rozmarynu – ja potrafię go wciskać do każdej potrawy. Różnica będzie taka, że focaccia bez drożdży będzie trochę bardziej płaska, ale spokojnie – i na to znalazłam fajne rozwiązanie. Może zrobię wam niespodziankę.
Focaccia na drożdżach
Składniki (ilość na 4/6 osób):
400 g mąki typu 00
180 ml wody (+ 50 ml wody do rozpuszczenia drożdży)
25 ml oliwy z oliwek
20 g drożdży piwnych (ja używałam tych w proszku – rozpuszczałam w 50 ml wody)
1 łyżeczka miodu (dowolny typ)
sól
W miarce mieszamy wodę z solą, miodem i oliwą. Do miski przesypujemy 200 g mąki i dodajemy zawartość miarki. Wyrabiamy delikatnie ciasto. Dodajemy rozpuszczone drożdże w wodzie i pozostałe 200 g mąki. Wyrabiamy ciasto tak długo aż konsystencja będzie gładka i elastyczna. Formujemy kulkę, przykrywamy ręcznikiem kuchennym i zostawiamy do wyrośnięcia na 15 minut. Po upływie czasu zauważycie, że ciasto trochę się rozjedzie. Aby nadać mu jędrność i elastyczność, rozciągamy delikatnie uformowaną kulę i ponownie wyrabiamy. Ciasto zostawiamy przykryte ręcznikiem na kolejne 2 godziny. Na nasmarowaną oliwą formę (ja używałam tej dużej z piekarnika) wykładamy ciasto i delikatnie rozwałkowujemy. Potem możecie sobie pomóc palcami w wykładaniu formy. Ważna sprawa – na całym cieście robimy palcami wgniecenia. Smarujemy z wierzchu miksturą z oliwy i wody. Posypujemy solą i rozmarynem. Gotową focaccię wkładamy do piekarnika rozgrzanego wcześniej na 220° na 20 minut. Ja tą focaccię wykorzystuję zamiast chleba i robię sobie na niej kanapki.
https://www.instagram.com/p/B-aPFhjp0x4/?utm_source=ig_web_copy_link
Focaccia bez drożdży
Tutaj szkoły są dwie. Możecie zrobić taką focaccie używając mąki typu manitoba – to taka włoska mąką, którą możecie dostać (myślę) w sklepach z włoską żywnością. Ostrzegam osoby wyjątkowo delikatne na gluten – ten typ mąki ma najwięcej glutenu dzięki czemu ciasto wyrasta bez obecność drożdży.
Drugą opcją jest focaccia bez drożdży na zwykłej mące typu 00. Samo ciasto będzie dość płaskie, ale to jest bardzo charakterystyczne dla focacci z Ligurii. Jeżeli chcecie, aby focaccia była nieco wyższa i do tego jeszcze bardziej smakowita, to wystarczy że dodacie do niej nadzienie. Mówię, że na wszystko znajdzie się rada.
Focaccia bez drożdży z serem crescenza
Składniki:
200 g mąki typu 00
100 ml oliwy z oliwek
120 ml wody
sól
ser crescenza (może być też stracchino – powinniście mieć go w Polsce)
Lecimy tak. Do dużej miski wsypujemy mąkę, sól i wlewamy 70 ml oleju. Zaczynamy wyrabiać ciasto przy czym cienkim strumieniem dodajemy wodę, wciąż mieszając i wyrabiając. Zaangażujcie do tego procederu najlepiej całą rodzinę. Ciasto formujemy, tak jak w poprzednim przepisie, do momentu uzyskania jednolitej kulki. Zawijamy w folię i zostawiamy na godzinę w temperaturze pokojowej. Po tym czasie przecinamy kulę na pół. Wałkiem formujemy z dwóch części ciasta dwa koła. Pierwsze koło wkładamy do formy wysmarowanej wcześniej oliwą (ja użyłam formy na tartę o średnicy 30 cm). Wyłóżcie dokładnie całą formę ciastem (!), tak żeby nie dostało się powietrze. Zostawcie sobie odrobinę ciasta, aby móc potem pozagniatać boki. Teraz do akcji wchodzi crescenza. Łyżką do zupy nakładamy ser w formie mniejszych kulek, na całej powierzchni spodu ciasta zachowując małe odstępy. Chodzi o to, żeby nie rozsmarowywać sera. W piekarniku wszystko nam się ładnie rozpuści, a tak ułożony ser będzie bardziej puchaty. Przechodzimy do nałożenia drugiego koła z ciasta, który zamknie nam focaccie. Pamiętajcie żeby dobrze zamknąć boki, bo cały ser nam po prostu ucieknie. Na wierzchu focacci robimy kilka mikro nacięć, tak aby ser mógł oddychać. Smarujemy miksturą z wody i oleju. Posypujemy solą i rozmarynem. Wstawiamy focaccię do piekarnika rozgrzanego na 200°, na 40 minut. Kolejne 5 minut pieczenia możecie ustawić na grill. W Ligurii robią tak, że ten ser jest praktycznie niewidoczny, ale taki delikatnie wypływający też jest boski!
Wszystkiego co najsmaczniejsze,
Dominika
A teraz czas na Ciebie!
Uważasz, że ten wpis może się komuś przydać? Będzie mi miło jeśli podasz go dalej i udostępnisz ?
Brak komentarzy