Czasem sobie myślę, że człowiek to naprawdę niezwykła istota. Potrafimy przystosować się do wszystkich okoliczności i niedogodności otoczenia. Ostatnio ucięłam sobie drzemkę. Obudziłam się tuż przed kolacją i moją pierwszą myślą było spaghetti al pomodoro. ,,Bożyczku morski…” – myślę sobie, ja już totalnie zmakaroniałam od tej Italii. Ustalmy to sobie – mieszkasz w Italii, jesz makaron.
Będę szczera, zanim przyjechałam do Włoch, oczyma wyobraźni widziałam jak mój tyłek rozrasta się w tempie ekspresowym do rozmiarów ’dajcie mi większe pory’, właśnie od jedzenia pasty. Pastę jem kilka razy w tygodniu, a jak już polecę z fantazją w kuchni to czasem i dwa razy dziennie. Makaron polubiłam do tego stopnia, że zdradziłam go z poznańską pyrą (no tak, w końcu jestem z Poznania!), na którą dzisiaj patrzę z nico mniejszą częstotliwością. A mój tyłek? Wszystko z nim w porządku i poślady mam wciąż na miejscu. Bo z tym makaronem jest dokładnie tak jak z teściową, trzeba umieć się z nim obchodzić.
Trochę faktów, o tym co z naszym życiem robi makaron (oprócz tego, że uzależnia!):
Dobrej jakości makaron to ten otrzymywany z pszenicy twardej (durum, makaronowa, grano duro), której Włochy są głównym eksporterem na skalę Europy. Z pszenicy durum otrzymuję się mąkę zwaną semoliną, która jest głównym surowcem właśnie do wytwarzania spaghetti czy cannelloni.
1. Makaron to idealne źródło błonnika i węglowodanów, które dają energię na cały dzień. Włosi wsuwają makaron w porze obiadowej tak, żeby potem móc usiąść za biurkiem jeszcze na parę godzin. Pasta jest lekkostrawna, a uczucie sytości po posiłku zawdzięcza się bardzo powolnemu procesowi wchłaniania skrobi, która z węglowodanu złożonego przekształca się w cukier prosty. To idealna opcja nie tylko dla wysiłku mentalnego, ale również fizycznego.
2. Dla fanów indeksów glikemicznych mam dobrą wiadomość, że dobrze ugotowana pasta al dente ma o wiele niższy indeks glikemiczny.
3. Ponadto, makaron pomaga utrzymać niski poziom trójglicerydów we krwi, dlatego we włoskiej telewizji raczej rzadko słychać o suplementach na obniżenie cholesterolu. Jak potwierdzają Włosi, kto spożywa regularnie makaron ma zmniejszoną zawartość trójglicerydów we krwi o 19%!!
4. Makaron jest bogaty w witaminy z grupy B, fosfor, potas i żelazo. Wpływa doskonale na stres, układ nerwowy. Wpływa pozytywnie na dotlenienie i pracę mózgu.
5. Właściwa zawartość skrobi w makaronie uwalnia serotoninę w mózgu, która jest naszym naturalnym – hormonalnym antydepresantem! Jak miło jest mieć w życiu coś za darmo i do tego to coś przynosi radość, prawda?
6. Według amerykańsko-włoskich badań wynika, że regularne odżywianie się na zasadach diety śródziemnomorskiej (a przecież w niej pasta królową!) ryzyko zachorowania na Alzheimera w stosunku do osób, które spożywają mniej węglowodanów jest niższe o około 40% . Ograniczenie tłuszczy zwierzęcych zapobiega demencji starczej. Krótko mówiąc: pasta con vongole (makaron z małżami) naszym sprzymierzeńcem!
Sekret dobrze ugotowanej pasty?
W gotowaniu makaronu była ze mnie totalna dupa. Nie wiedziałam, czego, ile i na jaki czas. Zwykle albo wychodziła mi rozgotowana papa albo kompletny twardziel. Przelewałam ją zimną wodą i nawet nie wiedziałam po co. To oliwy do gara lać czy nie?
Teść mnie bardzo sympatycznie uświadomił, o co biega w tym wszystkim, gdy po raz pierwszy wyczarował dla mnie prawdziwą carbonarę. Trochę praktyki, kilka poparzeń i czuję się zdecydowanie bardziej wprawiona, ba pasta wychodzi mi całkiem niezła.
O kilku tych trikach nie wiedziałam i cieszę się, że mogę się nimi z Tobą podzielić. Zobaczysz, że danie będzie smakować zupełnie inaczej!
Kiedyś odwiedzając Polskę, koleżanka zapytała mnie (jeżeli wie, że o niej mówię to bardzo ją pozdrawiam!) jaka jest prawidłowa gramatura makaronu na osobę. W odpowiedzi zapytałam – a Ty ile zwykle gotujesz? Gotowała dużo, bo ponad 300g na dwoje. Wtedy stwierdziłam, że ten wpis pewnie może Ci się przydać.
Ważenie
Zanim przejdziesz do jakiejkolwiek czynności gotowania i używania ognia najpierw zważ makaron na wadze lub jak wolisz sprawdź jego objętość na płytkim talerzu. Maksymalnie 80g kochana, tak – na głowę. Nie więcej, chyba że masz faktycznie wysoki poziom uwalniania serotoniny, wtedy zrób sobie dyspensę i postaw na 100.
Sprzęt
Zamiast niskiego, małego weź ten wyższy, średniej wielkości lub duży garnek – proporcjonalny do ilości makaronu. Tutaj nie ma kompromisów – spaghetti musi mieć przestrzeń. Na czas gotowania wody możesz posłużyć się pokrywką, tak aby szybciej doprowadzić ją do wrzenia. W czasie gotowania makaronu, nie przykrywaj do niczym!
Woda i sól
Woda odgrywa kluczową rolę, żeby makaron nie przyklejał nam się do dna. Prawidłowa proporcja to 100g makaronu/1litr wody. Zawsze zastanawiałam się kiedy najlepiej wrzucić pastę. Otóż w garnku powinna dziać się prawdziwa eksplozja. Woda ma dobrze wrzeć, im bardziej bulgocze i wiruje tym lepiej. Zanim wrzucimy pastę, w początkowej fazie gotowania wody wrzucamy sól. Najlepiej jeżeli będzie to sól morska, bogatsza w magnez i minerały od zwykłej soli kuchennej. Moment wrzucenia soli też jest istotny – nie robimy tego nigdy w zimnej wodzie, bo w ten sposób tylko zwalniamy tempo zagotowania wody. Woda powinna być zagotowana, a dobra ilość soli morskiej to około 10g.
Makaron
Pastę wrzucam do wrzącej, osolonej wody i od tego momentu pozostaję czujna. Najlepiej przestrzegać czasu podanego na opakowaniu, ale zwykle po 10 minutach makaron jest gotowy. Niektórzy rzucają spaghetti po ścianach i sufitach żeby zobaczyć czy dobrze się odkleja, ale wierz mi wystarczy przygryźć jedną nitkę, żeby przekonać się na jakim etapie gotowania jesteś. Upilnowany czas jest fundamentem dobrze ugotowanego makaronu.
Trik: Jeżeli uwielbiasz makaron o grubej strukturze (np. cannelloni), który w trakcie gotowania lubi się rozwalać, to od czasu podanego na opakowaniu odejmij 2-3minuty. Ugotuj makaron, a potem wyłącz palnik i zostaw makaron pod przykryciem na 2-3minuty. W tym wypadku pasta wolniej dochodzi i tym samym nie ma opcji, żeby coś nam się popsuło. Będzie idealnie!
Sos do makaronu
Pastę warto przenosić bezpośrednio na patelnie z sosem za pomocą łyżki cedzakowej. Tak nie wiele, a jednak czyni cuda. Łyżką cedzakową mimowolnie przenosimy zawsze odrobinę wody z gotowania makaronu. Zawarta w niej skrobia idealnie wiąże sos z pastą. To jest właśnie ten moment kiedy powinnaś zobaczyć oczyma wyobraźni scenę z ,,Jedz, módl się i kochaj”, kiedy Roberts zawija sobie spaghetti na widelec, siedząc w jednej knajpie w Rzymie. Makaron oblepiony sosem to czysta poezja!
Rada: Pamiętaj żeby pasta zawsze była al dente. Makaron ma to do siebie, że lubi sobie powoli dochodzić i wierz mi, że mieszając go chwilę z sosem jeszcze ciut zmięknie.
Przydatne było?
Dominika
To wszystko, co czytasz jest dla Ciebie i z myślą o Tobie! Spodobało się? Zostaw po sobie ślad:
– w komentarzu, tu na blogu,
Brak komentarzy