0
PODRÓŻE POLSKA

Moje kultowe miejsca w Poznaniu, czyli wuchta wiary tej! Przewodnik subiektywny

miejsca w poznaniu

Od początku tego roku, dałam sobie totalny upust i jak już pewnie zdążyliście zauważyć nie publikuję nic świeżego od dłuższego czasu. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a człowiek się nie zdubluje. To, że blog traktuje głównie o Włoszech, to wcale nie oznacza, że powinnam zawężać się tylko do tej tematyki. Po ostatnim tygodniu spędzonym w Polsce stwierdziłam, że napiszę dla Was o moich kultowych i wartych poznania miejscach w… Poznaniu.

Jestem człowiekiem, który raczej widzi szklankę do połowy pełną. Aby narzekać na okoliczności, w których się znajduję, naprawdę potrzeba sporej siły żeby mną ruszyło, choć to oczywiście nie oznacza, że tylko rzygam tęczą.

Tak sobie myślę, że życie we Włoszech sprawiło, że dziś na Polskę patrzę z innej, rześkiej perspektywy. Zachwycają mnie drobiazgi, detale, które wcześniej były niezauważalne. Rozpływam się na widok dobrze zaparzonej herbaty, wciąż klnę na zmieniającą się jak w kalejdoskopie pogodę, ale z drugiej strony, to mam też z tego niezły ubaw i biorę tą polską rzeczywistość taką jaka jest.

W Poznaniu przeżyłam głównie liceum i studia, ale noszę to miasto głęboko w sercu, bo przy każdej okazji uruchamiają się te wszystkie dobre wspomnienia. Widzę jak Poznań z roku na rok się zmienia, jak przechodzi transformacje z zaniedbanych i podstarzałych zakamarków w odpicowane i wyremontowane kąty. Fakt faktem wszelkie ronda i punkty strategiczne komunikacji są przeryte od kilku dobrych lat i końca nie widać, ale powiedzmy, że wybaczam ten drobny szczegół.

Stary Rynek

Powiecie, że to banał, ale dla mnie nim nie jest. Wszelkie polskie rynki główne, są tak bardzo charakterystyczne dla naszego kraju, jak wszystkie piazze we Włoszech. Każdy je ma i trudno się dziwić, bo są wyjątkowe. Gastronomicznie raczej stronię od głównej tafli Starego Rynku, na rzecz bocznych uliczek, ale za to uwielbiam wypatrywać najróżniejszych detali starych kamienic.

Pręgierz obierali sobie chyba wszyscy za punkt spotkań na każde wyjście grupowe, w parach lub na randkę. Tak zresztą zostało do dziś. W tym samym miejscu w 2018 roku Alberto wyjechał z pierścionkiem zaręczynowym, klęcząc – uwaga – w listopadzie na kamiennej posadzce. Ponadto nie ma nic przyjemniejszego niż szwendanie się bocznymi uliczkami. Pełno tu fajnych sklepów, klimatycznych księgarni, czy pracowni lutniczych, a nawet bram (obadajcie kiedyś tą przy Wielkiej 21)!

Mój młodzieńczy bunt wyrażały zakupy w kramie u starszej pani, odzianej w skóry, która sprzedawała rzemyki i różne koraliki pod arkadami zaraz obok Ratusza. Ciekawym jest, że za mojego polskiego życia miałam raczej gdzieś trykające się o 12-stej koziołki. Dzisiaj, gdy kręcę się w pobliżu lubię zaserwować sobie to małe przedstawienie.

Kawiarenki, knajpy i…niektóre speluny

Poznań rozkręcił się kulinarnie. Jak miło, że na miejscu prawilych kebsów zagryzanych po imprezie w Cuba Libre, znalazła się przestrzeń na kuchnie z całego świata. Nie dziwi mnie fakt, że jest taki szał na tajlandzkie, hinduskie, czy koreańskie knajpy – my naprawdę uwielbiamy mocne smaki i zdecydowane połączenia, zaraz obok podwójnego sera i masła (smarowanego na grubo – wiadomo). Na końcu tego wpisu podam Wam wszystkie adresy i linki do wybranych lokali. W niektórych przypadkach nie są to jakieś wielkie must eat, po prostu traktuje tą listę jak kultowe lokale, do których warto zajrzeć choć raz. Ja w nich spędziłam pół życia.

Na początku życia we Włoszech bardzo brakowało mi przytulnych kawiarenek, z których my Polacy też jesteśmy znani. Tak wiecie, żeby sobie usiąść z kawunią i ciastem w jakiejś miłej atmosferze z koronkowych zasłonek, lampionów i świeżych kwiatów. Cacao Republika przy Starym Rynku jest właśnie takim miejscem, w którym potrafiłam spędzać długie godziny. Mają najlepszą gorącą czekoladę i murzynka. Koniecznie zapytajcie o stolik na piętrze.

Uroczym miejscem o wspaniałej herbacie jest także Weranda przy Świętosławskiej – swoją drogą uwielbiam z tej ulicy perspektywę na poznańską Farę, natomiast trzecią opcją jest kawiarnia U Przyjaciół znajdująca się na maksymalnie klimatycznym, moim zdaniem bardzo włoskim dziedzińcu (zdjęcie wyżej). To kawiarenka literacka, ale tak naprawdę dużo par przychodziło tam ze względu na zasłony oddzielające stoliki…avete capito [uśmiech]? Ponadto, właściciel U Przyjaciół prowadzi także teatr społeczny, dlatego jak macie ochotę wesprzeć artystów i przy okazji kulturalnie się odchamić, to zachęcam już dziś do zapoznania się z repertuarem spektakli.

Mówi się, że obecnie na poznańskich Jeżycach łatwiej dostać wegańskie masło niż wpie….ekhm…w sensie w twarz na dzień dobry. Może przy kolejnych okazjach, zamiast odwiedzać Poznań na wariackich papierach wdepnę do jakiegoś nowego lokalu. Nie zmienia to faktu, że warto pamiętać o takich kultowych knajpach jak chińska restauracja Pekin, bar kawowy Kociak, czy Taj-India nad Maltą. Pamiętam też z dzieciństwa włoską Estellę i ich niemające nic wspólnego z Włochami bułeczki z masłem czosnkowym, no ale jako dzieciak uwielbiałam ten lokal.

Prym w moich poznańskich spelunach wiodła Kultowa przy Wrocławskiej, jadące stęchlizną Pod Minogą, U Bazyla (kiedyś powiesiłam tam nawet swój własny wieszak na kurtkę), czy alternatywny Klub Dragon. Moim największym gówniarskim odkryciem były także siarkobuchy w barze Wesoły Roger. To był taki malinowo alkoholowy shot na bazie wódki, po którym człowiek zawsze miał kaca.

Ostrów Tumski

Tak bardzo się cieszę, że Ostrów Tumski dostał w Poznaniu nowe życie. Moim zdaniem to bardzo klimatyczne całkiem hipstersko-włoskie miejsce. Oprócz katedry i wielu kościółków, na czerwonym moście Jordana możecie wyznawać sobie miłość instalując kłódkę. Warto przejść się uliczkami, wpaść na kubek herbaty i pączka w jednym z obecnych tu lokali, czy obejrzeć mural Opowieści Śródeckiej. Przez to życie w Italii bardzo zaczęłam zwracać uwagę na architekturę domów – na Ostrowie Tumskim znajduje się kilka dziwnym i zarazem zachwycających. Świetnym miejscem jest też Brama Poznania – to ten nowoczesny budynek z przeszklonym przejściem zawieszonym nad Cybiną. Wewnątrz znajduje się między innymi darmowa ekspozycja pokazująca historię Starego Rynku, no i generalnie uważam, że cała struktura wygląda czadowo z tym modernistycznym prześwitem na katedrę.

Warta

Nie wiem, czy naprawdę trzeba szerzej tłumaczyć dlaczego na mojej liście znalazła się też Warta? W sensie nie chodzi mi o rzekę, jako rzekę, a czas spędzany nad nią. Zawsze było fajnie wpaść nad Wartę po zajęciach na uczelni, zakropić piwkiem gorszy nastrój i cieszyć się suchym, krótkim polskim latem. Ponadto przy Warcie znajdują się Kontener Art – to poznańska miejska plaża z barem i leżaczkami w stylu aloha. Chyba wszyscy Poznaniacy znają Kontener Art i wszyscy do nich naparzają w cieplejsze miesiące roku. Z tego co pamiętam można tam pograć w siatkę, pogrzebać stopami w piasku i przyjemnie się wyluzować na leżaczkach. Ach lato, wróć już!

Poznańskie kina

Architektura Murator Plus / fot. Radek Słowik www.bilbil.pl

Nie wiem czy to jest takie oczywiste, ale dla mnie poznańskie kina są wyjątkowe. Naprawdę nie mam absolutnie żadnej potrzeby żeby iść do multipleksu, jeśli do dyspozycji jest Muza, Rialto i Apollo – ten ostatni znajduje się w przytulnym, ukrytym pasażu. Do tych małych kameralnych kin waliło się na filmy Disney’a z rodzicami. W Apollo oglądałam Pinokia. Było też kino Wilda, ale już dawno je zamknęli i zrobili Biedrę. Spośród tych trzech, kino Muza przeszło największą transformację jeśli chodzi o wnętrze i fakt faktem wygląda świetnie…na Instagramie. Kino Rialto ma bardzo podobny neonowy napis, jak Bar Basso w Mediolanie, o którym pisałam tutaj. Veramente… nikt i nic nie odbierze im tego uroku vintage: lekko skrzypiących krzeseł, barów z gorącą czekoladą i mikrosali z odsłaniającą ekran czerwoną kotarą. A jak Wam dobrze pójdzie to i w Rialto możecie za darmoszkę wypróbować chusteczki samoopalające co by szybciej poczuć promienie słońca na licu.

Palmiarnia Poznańska

Palmiarni Poznańskiej chyba nie muszę nikomu przedstawiać, a jeśli jesteście w Poznaniu tylko przejazdem, to nie zapomnijcie do niej zajrzeć, zahaczając przy okazji o Park Wilsona. Bardzo przyjemna w środku jest też kawiarenka. Dzieciaki przychodzą tutaj z rodzicami na Noc w Palmiarni, moim zdaniem to świetna sprawa, żeby zabawić się w poszukiwaczy skarbów. Mój starszy siostrzeniec jest zawsze wniebowzięty.

Park Sołacki

Za każdy razem, gdy przyjeżdżam do Poznania zastanawiam się, czy jest jeszcze jakieś miejsce w tym mieście, w którym chcą pierdyknąć kolejną wielką galerię handlową? Całe szczęście istnieje trochę przestrzeni green, aby móc spędzić wolny czas w otoczeniu natury, zamiast uprawiać dzikie weekendy na chodzeniu po tych samych sklepach. Ach, sorry teraz są niedziele niehandlowe, więc no tak, trzeba odbić sobie w sobotę.

Mam duży dylemat jeśli chodzi o fajne parki w Poznaniu. Bardzo miło wspominam park przed Operą i cała okolicę Fredry, albo wypady nad Cytadelę i do Rosarium, czy na chłodnik do Umberto. Moim ulubionym i zdecydowanie najładniejszym parkiem jest Park Sołacki aka Sołacz. Oprócz samej urody i elegancji tego miejsca, warto przejść się po okolicy podziwiając te wszystkie gigantyczne wille z ładnymi ogródkami. Zanim zaczęliśmy żyć w dziwnych czasach pamiętam, że na Sołaczu organizowane były Śniadania na Trawie – czyli to, co w Polsce robimy najlepiej.

Plac Wielkopolski

My tak tych Włochów prześladujemy za ich ryneczki, a sami przecież w ryneczki gramy. Dobra, już wiem, co chcecie mi powiedzieć. Że to nie to samo – no wiem, jest inaczej. Z biegiem czasu na polskie targowiska patrzę właśnie tak jak na włoskie. Każdy się zna, każdy wie do kogo podbić po najlepsze kąski na mieście. Takie wspomnienia mam z Placem Wielkopolskim, obok którego zaiwaniałam przez całe liceum. Marlboro kosztowały wtedy 4,80 zł.

Uruchomiłam w sobie moc dobrych wspomnień pisząc ten tekst. Pomimo tego, w jakiej sytuacji się znajdujemy, właśnie taki obraz Poznania jeszcze sprzed lat na zawsze będę nosić w swoim serduszku pełnym masła.

A kto jeszcze nie zna, ten niech zapamięta, że #PoznańToMiastoDoznań

Dominika

Cacao Republika – Zamkowa 7, Poznań

Kawiarnia i teatr U Przyjaciół – Mielżyńskiego 27/29, Poznań

Weranda Cafe – Świętosławska 10, Poznań

Restauracja Pekin – 23 Lutego 29/33, Poznań

Taj-Inadia – Wiankowa 3, Poznań

Bar kawowy Kociak – Święty Marcin 26, Poznań

Ristorante Estella – Węgorka 20, Poznań

Kultowa – Wrocławska 16, Poznań

U Bazyla – Norwida 18A, Poznań

Klub Dragon – Zamkowa 3, Poznań

Pod Minogą – Nowowiejskiego 8, Poznań

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply