0
+ WŁOCHY ALTERNATYWNIE LOMBARDIA PODRÓŻE PODRÓŻE

Villaggio Crespi d’Adda – prawdopodobnie najdziwniejsze miasteczko w okolicach Bergamo i jest na liście UNESCO!

To naprawdę dziwne miejsce. Dziwne i zarazem fascynujące. O Villaggio Crespi d’Adda wiedzą chyba tylko Włosi, a szkoda. To miasteczko zaraz obok Bergamo, więc przy nadmiarze wolnego czasu warto wpaść tutaj chociaż na kilka godzin, aby zobaczyć coś nieco innego od standardowych włoskich widoków. Wiecie przecież, że ja taką turystykę lubię – zabierać was tam, gdzie dzieje się backstage zwykłego, włoskiego życia.

W sumie villaggio to z włoskiego wioska nie miasteczko i w rzeczy samej tak jest. W tym przypadku nie mylcie wioski z popasem świń i kur (choć kury też tu spotkałam), bowiem Villaggio Crespi d’Adda to nie miejsce, gdzie dzieje się artystyczny nieład wiejskiej zagrody. To miejsce, które z lotu ptaka układa się w równy prostokąt, otoczony bujnymi lasami. Wszystkie, choć nieliczne uliczki są precyzyjnie wyznaczone, a każdy z idealnie poukładanych budynków ma swoje konkretne przeznaczenie. Obok wioski przepływa rzeka Adda, przy której kiedyś prężnie funkcjonowała fabryka Crespiego. W dużym stopniu to ona jest bohaterką tej niecodziennej sytuacji życia, płynącego jak we szwajcarskim zegarku.

Jak dojechać do wioski Crespi obok Bergamo?

Z lotniska Orio al Serio w Bergamo do Villaggio Crespi d’Adda dojeżdża się dokładnie w 20 minut. Z Mediolanu to jakieś 40 minut. Summa summarum wioska znajduje się na trasie, którą czy tego chcecie, czy nie i tak musicie pokonać, aby dojechać z jednego miasta do drugiego. Wystarczy przejechać przez lokalizację Capriate i stamtąd już prosto do światka Crespi. Parkować możecie przed wjazdem, bądź na terenie wioski – większość parkingów jest tu darmowa i raczej nie trudno o wolne miejsce. Jedynym wyjątkiem są dni takie jak niedziela, czy święta, w których Villaggio wprowadza ograniczenia (od 14.00 do 19.00) parkowania dla nie-rezydentów na terenie wioski. Najlepszym wyjściem jest po prostu zostawienie auta na zewnątrz. Poza tym z pagórka przed wioską rozpościera się widok na panoramę tutejszej okolicy. Przyjemnie jest się przespacerować.

crespi bergamo włochy

Zacznijmy od kilku historycznych faktów. Villaggio Crespi d’Adda jest wioską utworzoną przez niejakiego Cristoforo Benigno Crespi – wielkiego producenta tekstyliów, pochodzącego z lombardzkiego miasteczka Busto Arsizio w prowincji Varese. W późnych latach '800 Crespi wykupił potężny kawałek ziemi, na którym postawił całe robotnicze miasteczko. W tamtym okresie, w Europie panowała moda na tego typu przedsięwzięcia. Podobny przykład znajdziecie też w Mediolanie przy Via Lincoln, o którym pisałam tutaj (swoją drogą do dziś to fajne ukryte miejsce). Villaggio Crespi d’Adda znalazło się na liście UNESCO właśnie ze względu na zachowanie, praktycznie w stanie nienaruszonym oryginalnej konstrukcji wioski. Najprościej mówiąc jest to miejsce, w którym czas zatrzymał się w okolicach XIX wieku i gdyby nie wyłączona z obiegu fabryka, to dziś moglibyśmy teleportować się po całości o jakieś 140 lat wstecz.

W osadzie Crespiego można znaleźć dosłownie wszystko to, co dla przeciętnego człowieka stanowi podstawę zaspokajania pierwszych potrzeb. Wjazd do wioski otwiera Piazza Cleopatra Bagnarelli z przyłączonymi budynkami hotelu pracowniczego, szkołą oraz kościołem. Ja zaczynałam przechadzkę od początku, czyli od Via Progresso. To właśnie tutaj na wzgórzu lawirującym ponad całą wioską znajduje się dom księdza i lekarza. To taka wiecie – subtelna aluzja do zachowanej w tamtych czasach hierarchii w społeczeństwie. Zanim rzucicie się w wir spacerowania między domkami, polecam wam podskoczyć na punkt widokowy, z którego świetnie widać odmierzoną od linijki topografię miasteczka. W oddali zobaczycie też zamek Crespiego (to ten ze zdjęcia wyżej).

bergamo zwiedzanie

Domków robotniczych jest w sumie około 50. Początkowo miały być to gmachy wielorodzinne, ale ostatecznie stanęło na jedno- lub dwurodzinnych domostwach. Strategia Crespiego była taka, żeby uniknąć dziwnych nieporozumień, czy sąsiedzkich konfliktów. W końcu społeczeństwo wioski żyło i pracowało ze sobą, więc dla świętego spokoju i wydajnej pracy w fabryce, zabieg ten nie był wcale takim złym pomysłem. Dzisiaj niektóre fasady zostały odrestaurowane, inne natomiast zachowują stary klimat.  Oprócz tego każdy dom posiada swój własny ogród, na którym obecnie uprawia się warzywa, wiesza stosy prania (całe sznury!), robi grilla i przycina żywopłoty piłą mechaniczną. Aż odniosłam wrażenie, że te ogrody to pewnego rodzaju punkt odniesienia do sąsiedzkich utajonych rywalizacji w stylu, kto ma ładniejsze hortensje, a komu lepiej rosną palmy. W każdym razie mieszkańcy wioski bardzo o nie dbają i co ciekawe, płoty są tutaj tak niskie, że praktycznie każdy bez skrępowania podgląda się nawzajem. Z drugiej strony to raczej norma, jeśli są to rodziny żyjące ze sobą od pokoleń, od przeszło stulecia.

Idąc dalej miniecie uroczą, malutką piekarnię, natomiast przy Piazzale Vittorio Veneto możecie podpatrzeć ludzi odpoczywających na skwerze prowadzącym do lasu. Stamtąd wyłania się także piorunująca swoimi rozmiarami fabryka, w której produkowano właśnie przędze bawełniane, a dopiero później całe tkaniny. Dzisiaj nie ma możliwości indywidualnego odwiedzenia fabryki, ale jeśli jesteście bardzo ciekawi wnętrza możecie umówić sobie wizytę tutaj (jedyny mankament – jest całkowicie po włosku). Jak pisałam – Crespi zadbał o wiele aspektów życiowych swoich pracowników i tak dalej na trasie znajduje się kryty basen, czy kilka publicznych pralni. Są dość podstarzałe i pewnie nie urwą wam tej części, gdzie plecy kończą swą szanowną nazwę, ale sam fakt, że kiedyś ludzie prowadzili taki styl życia robi wrażenie. Co ciekawe Crespi sponsorował wiele usług; pokrywał koszty utrzymania mieszkań, zaopatrywał szkołę we wszystkie potrzebne materiały do nauki, a nawet organizował noclegi i płacił wynagrodzenia nauczycielom. Dzieciaki oczywiście pochodziły z rodzin pracowników. Z resztą nie będę wam tego wszystkiego wypisywać, bo takie ciekawostki możecie sobie doczytać na miejscu.

mediolan przewodnik

Mnie osobiście przeszył dreszcz, gdy spacerowałam w kierunku cmentarza wioski. Chyba nie myśleliście, że jest to element, którego mogłoby zabraknąć w takich okolicznościach? Trasa odbywa się po prostej pod kolumną drzew, które odprowadzały mnie do celu przeszywającym, nieco złowrogim szumem. Serio, tutejszy klimat przypomina czasami okolicę domu rodziny Adamsów, zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawia się wielkie mauzoleum Crespi. Z daleka przypomina jakąś meksykańsko – aztecką świątynię. Na cmentarzu, jak zapewne się domyślacie znajdują się nagrobki byłych pracowników fabryki oraz kilka – nazwijmy to – nowszych nabytków. Na niektórych płytach możecie przeczytać fragmenty o tragicznych wypadkach w fabryce, czy przy rzece Adda. Ta wioska to tak jakby jeden organizm, który choć dzieli się na wiele rodzin, to i tak żyje wspólnym życiem od narodzin aż do śmierci.

Z cmentarza warto przejść przez lasek i jak już wam napędziłam pietra, to zaznaczam, że jest to bezpieczne miejsce i nic nikomu się nie dzieje (co najwyżej możecie spotkać tutaj ludzi uprawiających jazdę konną). Tą trasą dojdziecie do willi postawionych w tej części osady po pierwszej wojnie światowej. Mieszkali tutaj pracownicy biur i szefowie działów fabryki. Jest szansa, że spotkacie jakąś zrelaksowaną na balkonie sciurę  i jej lokaja, który akurat wybiera się do sklepu. Tak czy siak, architektura budynków różni się znacznie od standardowych domków. Kilka jest nawet na sprzedaż, więc jeśli czujecie się przebodźcowani życiem w wielkich miastach, to zawsze można pomyśleć o zaszyciu się w takim klimacie. Niektórzy Włosi mówią, że to dość typowy styl życia dla mentalności bergamaskiej (mieszkańców Bergamo i prowincji) – wielki dom, pieniądze w skarpecie i święty spokój, gdzieś na odludziu.

Z jedzenia dla mnie bomba, bowiem nie macie tu za dużego wyboru, a wszystkie knajpy raczej zbijają dobre opinie. Wszystkie, w sensie znajdziecie tutaj dokładnie dwa lokale gastro, dwa bary na kawę, wspomnianą piekarnię i budę z naleśnikami, z nutellą na placu, obok lasu. W takim minimalistycznym życiu, chyba nie ma za wiele zmartwień.

Dominika

Wpis powstał w ramach cyklu #WłochyAlternatywnie

A teraz czas na Ciebie!

Uważasz, że to ciekawe miejsce? Będzie mi miło, jeśli udostępnisz ten wpis!

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply