0
MEDIOLAN ZWIEDZANIE

Nieznane zakamrki Mediolanu, które trzeba zobaczyć przynajmniej raz w życiu

 

Nie mogłam się doczekać, żeby zasiąść w końcu do tego wpisu. Serio, aż mi gęsia wychodzi. Zawsze genialnie się bawię, gdy odkrywam nowe miejsca w Mediolanie. Generalnie to moim drugim hobby jest gra w turystkę. Codziennemu życiu nadaję nieco animuszu. A ten animusz, o którym chcę wam napisać jest wyjątkowy, bo potrafią go znaleźć najwytrwalsi odkrywcy bez korzystania z mapy.

 

 

W całym tym bałaganie różnych możliwości i miejsc, którymi karmi nas Mediolan człowiek potrafi się pogubić. Monumenty, muzea, wystawy, lokale, aperitivo, pierdyliard dzielnic z czego każda oferuje coś innego. Serio, mnie z jednej strony ten wybór cieszy, ale z drugiej męczy. Czasem za dużo się dzieje, a ja w życiu lubię minimalizm, no może za wyjątkiem mega kolorowych ciuchów.

 

 

Istnieją takie miejsca w Mediolanie, które reprezentują minimalizm w najbardziej eleganckim, cieszącym oko i ducha wydaniu.  Turyści nie mają o nich zielonego pojęcia i nie przeczytacie o nich w żadnym przewodniku. ŻADNYM! Ba! O tych miejscach nie mają czasem pojęcia sami milanesi, bo zwyczajnie przechodzą obok, pogrążeni w głębokiej nieświadomości. Jestem jednak pewna, że każdy kto mimochodem odkryje chociaż jedno z nich doceni widok, który ma przed oczami, uśmiechnie się pod nosem i pomyśli dokładnie to samo co ja: ,,Cholera, jak mnie to miasto lubi zaskakiwać”.

 

Dziedzińce. Mediolańskie dziedzińce. Cortili milanesi. To moje ulubione łupy z odkrywczej wyprawy po mieście. Łupy, które nie zawsze zdają celująco egzamin z bycia lukrowym pączkiem na Instagramie, ale to nie przeszkadza w dawaniu mi radości ze sposobności ich gromadzenia. Bo z mediolańskimi dziedzińcami jest tak, że albo traficie na totalny niewypał albo odkryjecie prawdziwą kopalnie diamentów.

 

Operacja w poszukiwaniu dziedzińców poniekąd wydaje się prosta. Wystarczy zboczyć na chwilę z głównej ścieżki i zanurzyć się w tej najbardziej niepozornej bramie, wejściu, korytarzyku, wnęcę. Zwał jak zwał. Wejście ma być po prostu boczne, a dopiero później się okaże czy mamy złoto, czy zadowolimy się kawałkiem brązu, choć i srebro też się zdarza. Jednak to nie wszystko. Do nie wszystkich dziedzińców tak łatwo jest się dostać. W tej arcy-ważnej misji poszukiwawczej bardzo często możemy pocałować klamkę zamkniętej bramy albo spotkać niechętnego do współpracy odźwiernego, który nie będzie chciał was wpuścić. Mówiłam wam – to jest prawdziwa wyprawa po skarby.

 

1.Via Manzoni 41 – Palazzo Borromeo d’Adda

Zamknięty za ogromną drewnianą bramą w moim ulubionym kolorze butelkowej zieleni. Na co dzień, za drzwiami dziedzińca pracują milanesi z okolicznych showroomów z ubraniami i designerskimi tekstyliami do wnętrz. Nie umiem dokładnie określić kiedy możecie znaleźć otwarte wejście, bo to często łut szczęścia, ale jeśli będziecie tam w okolicy to próbujcie. Właścicielami budynku jest rodzina Borromeo, pisałam o nich kiedyś tutaj. I fakt, za bramą jest druga brama (tak, aby wszystkim było łatwiej się dostać) tym razem z metalu, na której przepięknie błyszczy herb rodu arystokrackiej rodzinki. Pamiętam ten zaszczytny dzień kiedy jeden, jedyny raz udało mi się być na aperitivo w ogrodzie, w głębi dziedzińca. To był prawdziwy spektakl. W okresie wiosennym musicie tutaj koniecznie zajrzeć bowiem wszystkie kolumny i arkady zdobią wściekle-fioletowe, obłędnie pachnące glicynie.

 

2.Via Luini 5

To jedno z moich przypadkowych znalezisk. Na Via Luini 5 zwabił mnie zawieszony nad wejściem, cudownie zielony i kwitnący taras, pełen rozłożystych białych hortensji. Przekroczyłam próg bramy (w weekend zawsze jest zamknięta, a w tygodniu otwarta!) i w jednym momencie transportowałam się do Werony. Zaparkowana Vespa, uroczy wodopój wykuty w kamieniu, mały balkonik wieńczący piaskowo-czerwone łuki dziedzińca. Co ja będę pisać. Po prostu tam idźcie.

 

dziedzińce mediolan

3. Corso Magenta 12 – Casa Rossi

Zaraz na przeciwko Via Luini, po drugiej stronie ulicy znajdziecie Casa Rossi. To wejście obok pasażu handlowego, gdzie swoją drogą też lubię zaglądać, bo to wcale nie taki zwykły pasaż. Są tam cudowne sklepy z ceramiką i materiałami, ekskluzywny salon barbierski z gigantyczną witryną, a na końcu pasażu mały ukwiecony dziedziniec. Casa Rossi zaraz za korytarzem dysponuje małym, kameralnym ogródkiem, gdzie możecie napić się drinka (nie próbowałam, więc nie mam zdania). Jeśli spojrzycie w górę to zobaczycie, że sklepienie budynku jest ośmiokątne.

4.Via Cappuccio 7 – Chiostro delle Umiliate

Ostatnim razem byłam tak podekscytowana, gdy w wieku 14 lat moja siostra sprowadziła do domu moją bernardynkę, która przeżyła z nami kolejne 14 wiosen. Chiostro delle Umiliate to mój największy skarb na liście i serio, czujcie się wyjątkowymi gości na tym przyjęciu, bo to miejsce jest naprawdę trudne do znalezienia! Znów wracamy na Via Luini, a właściwie na kontynuację tej ulicy, która w pewnym momencie zamienia się w Via Cappuccio. Niektóre źródła podają, że Chiostro delle Umiliate – żeński Klasztor Upokorzonych (1490-1500) znajduje się pod numerem 5. Sęk w tym, że wejście na dziedziniec znajduje się pod numerem [sociallocker] 7, bo 5 tak naprawdę na Via Cappuccio nie istnieje.Musiałam się trochę pokręcić zanim znalazłam bramę. Radzę iść tam w tygodniu od rana około 10. Sprawdźcie czy jest dozorca i po prostu grzecznie zapytajcie czy możecie wejść, to bardzo spokojny człowiek. Wystarczy, że nie wpadniecie tam 20-osobową grupą. To miejsce jest naprawdę rzadko odwiedzane, tym bardziej przez Europejczyków i innych przejezdnych. Na wejściu macie jak w banku, że podbiegnie do was jeden z dwóch mieszkających tam żółwi (czy to nie brzmi całkiem bajkowo?) – wielki pasjonat obgryzania butów. Serio miałam problem żeby robić zdjęcia, bo ten mały cały czas kręcił się pod moimi nogami. No, ale spójrzcie tylko, jaka to perełka. Tak moi mili, jesteśmy wciąż w Mediolanie.

 

5. Via Sant’Andrea 6 – Palazzo Morando Bolognini

Odnoga od modnej Via Montenapoleone, Via Sant’Andrea skrywa kilka ciekawych zakamarków. Takie jest między innymi Palazzo Morando Bologni i jego dziedziniec. Elegancki, nieco triumfalny, trącący odrobiną współczesności i w bardzo dobrym smaku. Wejdźcie, zobaczcie, zachwyćcie się, korzystajcie z chwili tu i teraz i łakomie nasłuchujcie ciszy.

6. Corso Como 10

To jest popularne miejsce i przychodzą tu turyści. Powód? Bardzo prosty. Corso Como jest ulicą tętniącą życiem zarówno za dnia, jak i w nocy. Miejscem małego lansu i bansu. Każdy kto szuka sobotniej gorączki dzikich tańców trafił pod właściwy adres. Warto jednak zatrzymać się pod numerem 10. I choć nie jestem fanką gastronomii w tych okolicach, to dziedziniec zasługuje na jedną wizytę. Możecie tutaj również usiąść, zjeść, napić się drinka. Ja wchodzę tam tylko ze względu na urzekające balkony z poręczami, porośnięte nieprawdopodobną ilością zieleni i kwiatów. Możecie się domyślać, w której porze roku najlepiej odwiedzać to miejsce.

 

7. Via Dante 12 – New Old Camera

To miejsce też nie każdy zna, nie każdy o nim wie. A gdy ktoś je zna, to wykorzystuje dziedziniec do szybkiego czmychnięcia z zatłoczonej via Dante. Tak to ta zaraz na wprost Castello Sforzesco. Dziedziniec jest o tyle ciekawy, że oprócz swojego majestatu skrywa mały skarb w postaci sklepu ze starymi, wręcz antycznymi i nowymi aparatami fotograficznymi. New Old Camera to miejsce ufundowane przez Japończyka Ryuichi Watanabe, który miłością do fotografii pragnie zarazić każdego. Możecie naprawić, wymienić lub sprzedać tutaj swój sprzęt albo kupić zupełnie nowy. A wszystko to w otoczeniu jednego z bardziej romantycznych dziedzińców w mieście.

 

8. Piazza San Simpliciano 7 – Chiostro di San Simpliciano

W zasadzie to są dwa. Jeden mały i duży Klasztor San Simpliciano, i w tym dwa dziedzińce przy Via dei Cavalieri del Santo Sepolcro w dzielnicy Brera. Zobaczcie sobie ten większy. Otoczony arkadami, na planie kwadratu, spowity zielenią i przecinającymi się niskimi żywopłotami. Na koniec skręćcie w via dei Chiostri, to taka ślepa uliczka, na końcu której możecie wejść do małego ogródka z boiskiem do piłki nożnej. Rozciąga się stamtąd piękny widok na Bazylikę San Simpliciano.

 

 

 

Kolekcja moich łupów wciąż się powiększa także bądźcie czujni. Nie zapomnijcie oczywiście o dziedzińcu przy Winnicy Leonarda i Kościele Santa Maria delle Grazie, a ten obrazek ze zdjęcia głównego to jeden ogród wciąż przy Via Luini – ta ulica to prawdziwe złoto!

 

 

Życzę wam, jak najmniej zamkniętych bram do najprawdziwszych serc tego miasta.

Dominika

 

 

A teraz czas na Ciebie!

Jeżeli spodobał się Tobie mój wpis, daj mi o tym znać:
– w komentarzu, tu na blogu,
– udostępniając i komentując na Facebook’u
Ponadto, spotkasz mnie także na Instagramie, a do bezpośredniego kontaktu zapraszam Cię przez mail: ochmilano@gmail.com

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply