0
KUCHNIA WŁOSKA + PRZEPISY WŚRÓD WŁOCHÓW ŻYCIE WE WŁOSZECH

Włoskie świąteczne tradycje. Włochy Północne – część pierwsza.

W przerwie pomiędzy krojeniem buraków na zakwas i ucieraniem goździków do przyprawy piernikowej, postanowiłam zafundować Wam nieco włoskich świątecznych tradycji, pochodzących z różnych regionów Włoch. W dzisiejszym odcinku lecimy z Północą, natomiast w kolejnych spodziewajcie się części centralnej oraz przyjemnie ciepłego Południa Italii! Chodźcie, jest ciekawie!

Do napisania tekstów o włoskich tradycjach świątecznych zaprosiłam kilka świetnych dziewczyn, które na co dzień: albo żyją we Włoszech, albo ich życie kręci się wokół Italii – a bo to kwestia dolce metà [słodka połowa] lub zwykłe zamiłowanie do kraju buta. Niektóre tradycje znałam wcześniej, o niektórych nie miałam pojęcia, a na jedno wydarzenie zacieram ręce już od kilku lat, tylko jakoś ciągle mi nie po drodze. Przekonajcie się jak czas świąteczny spędza Północ Italii.

Dolina Aosty – opowiada Agnieszka Molęda Orella

Niektórzy robią klasyczne fondue z fontiny, aromatyzowane pieprzem i podawane z grzankami z chleba tostowego na patelni z terakoty – co przywodzi na myśl francuskie wpływy. Drugie danie to zwykle mięso, a w szczególności dziczyzna. Nierzadko można znaleźć na stole w Boże Narodzenie klasyczną pieczoną cielęcinę w piekarniku z ziemniakami, aromatyzowaną rozmarynem i zmieszaną z typowymi lokalnymi winami. Jeśli chodzi o słodkości to na stole może pojawić się słynny deser Mont Blanc, który swoją nazwę wziął oczywiście od symbolu górskiego regionu, a którego głównym składnikiem jest owoc ukochany w Dolinie Aosty – kasztan

Co ciekawe, w rodzinie mojego męża nie pojawiają się w Wigilię typowe potrawy Doliny Aosty, a raczej wybrane tradycje włosko-francuskiego miksu kulturowego (moja teściowa jest francuską), co zapewne zostanie wykorzystane również u nas, kiedy będziemy w przyszłości organizować Wigilię “po swojemu”. Na kolację Wigilijną jako antipasto jedliśmy na przykład krewetki zapiekane pod beszamelem z bułką tartą (niebo w gębie!), a na danie główne pieczonego faszerowanego indyka. Sama jestem zwolenniczką wybrania tych najlepszych (dla nas samych) smaczków z tradycji, a jako, że sami z mężem stanowimy mix kulturowy, jestem przekonana, że organizując swoje święta weźmiemy to co najlepsze z tradycji polskich – włoskich – francusko- alpejskich przygotowując prawdziwie przepyszny wieczór. 

Agnieszka Molęda Orella – Aga jest autorką bloga Uwielbiam Włoskie Klimaty. Opisuje tam swoje podróże po Italii, dzieli się swoimi sposobami na  odkrywanie Włoch na własną rękę, jak również swoimi metodami na przenoszenie włoskich klimatów do codzienności w Polsce. Zawodowo Aga zajmuje się marketingiem B2B, ale jej pasją jest malowanie. Tworzy obrazy inspirowane podróżami po Italii, które podejrzeć i kupić można w jej galerii online: https://uwielbiamwloskieklimaty.shoplo.com/  Na co dzień Aga dzieli się kulisami tworzenia na Instagramie. Na blogu uwielbiamwloskieklimaty.com opisuję Italię słowami i zdjęciami.

Piemont – opowiadają  Lucyna Rozlatowska i Sylwia Pruszak

 Lucyna Rozlatowska

W Piemoncie istnieje wiele kultywowanych i opowiadanych przez pokolenia tradycji świątecznych. W prowincji Vercelli krojąc jabłko, wróżyło się przyszłość, w prowincji Turynu służyło do tego białko jajka. Każda rodzina w okolicach Monferrato, szła do kościoła o północy i zostawiała okno otwarte, tak, aby rodzina święta mogła wejść i odpocząć. Po powrocie do domu, obdarowywano się prezentami. 

Najmłodsze dziecko w rodzinie wstawiało do szopki bożonarodzeniowej figurkę Jezuska. Figurki ustawiało się w konkretnym szyku: najpierw pasterzy i rzemieślnicy, w kolejnych dniach Maria i Józef, w Boże Narodzenie Jezusek, a 6 stycznia trzej królowie. 

W 12 dniach, które przypadały od 26 grudnia do 6 stycznia przewidywało się pogodę na cały rok, 26 grudnia odpowiadał za styczeń, 27 za luty i tak dalej. 

W prowincji Cuneo ojciec rodziny zapalał świeczkę, jeśli płomień uginał się, to oznaczało obfite zbiory, jeśli nie – miał nastać biedny rok. 

Gelindo to pastor piemoncki, który zawsze znajduje się w szopce piemonckiej. Według tradycji zmierza z Monferrato, aby spełnić dekret Augusta i po drodze spotyka świętą rodzinę, chce ich zaprosić do siebie do domu, ale niestety jego domostwo znajduje się daleko. W Piemoncie mówiło się nawet “a ven Gelindo”, mając na myśli, że zbliża się Boże Narodzenie. 

Na stole bożonarodzeniowym w Piemoncie nie może zabraknąć: vitello tonnato (cielę w przyprawach, wraz z sosem na bazie tuńczyka i jajek); peperoni in bagna càuda (papryka w słynnym piemonckim, zawiesistym sosie z czosnku, anchois i oliwy); insalata russa – coś w stylu naszej polskiej sałatki jarzynowej; acciughe al verde – anchois w sosie z pietruszki, czosnku i papryczki;  agnolotti del plin, czyli makaron typu agnolotti w sosie pieczeniowym; tajarin al tartufo – makaron z ciasta jajecznego z truflem; brasato al Barolo, czyli pieczeń w winie Barolo; bollito misto – mieszanka mięs podana z warzywami i sosami; na deser coppa di Seirass – przygotowana w oparciu o Seirass czyli specjalną piemoncką ricottę i bignole – czyli małe pączki z kremem.

Lucyna Rozlatowska- Lucy jest związana z Italią od wielu lat. Jej miłość do kraju zaczęła się wraz z pierwszym wyjazdem do Wenecji. Wtedy też postanowiła opanować mowę ojczystą Włochów. Od prawie trzech lat związana z Turynem, w którym mieszka jej fidanzato. Prowadzi Instagram i fanpage @biondagiramonda.

Sylwia  Pruszak

Całość świętowania skupia się na pierwszym i drugim dniu Świąt, kiedy to, przy ozdobionej w święto Immacolata (8 grudnia) choince zasiada się do rodzinnego obiadu z potrawami, które można spokojnie skosztować również w każdy inny dzień roku. W tym roku zaczęłam rozglądać się uważniej po moim regionie, wiedziałam już, że te święta, tak jak 3 lata temu spędzę we Włoszech i znalazłam coś co przykuło moją uwagę.  

Szopki bożonarodzeniowe. Ale nie takie zwyczajne. Szopki z niewielkiej miejscowości Crodo w regionie Piemont.

Dlaczego tak bliska jest mi idea szopek? W Polsce mieszkałam i wychowałam się w Krakowie, gdzie konkurs na Szopkę Krakowską od wielu lat przyciąga najpiękniejsze, najwymyślniejsze i dopracowane w najmniejszych detalach konstrukcje.  

We włoskim wydarzeniu, które odbywa się rokrocznie od 5 grudnia do 10 stycznia można uczestniczyć nieodpłatnie i jest ono dostępne całą dobę. Pozwala ono wyróżnić się regionowi Piemont, który nie jest uważany za najciekawszy we Włoszech. Co takiego wyjątkowego wymyśliło 1400 mieszkańców miasteczka Crodo?

Ręczne robione szopki bożonarodzeniowe, posiadające wspólny, wyróżniający je od innych szopek element, wodę. Od pięciu lat, wykonane przez mieszkańców tego małego miasteczka instalacje w sposób kreatywny wykorzystują żywioł wody, aby scena narodzin Jezusa, wywierała zachwyt na oglądających.

Studnie, starożytne pralnie, fontanny i wodopoje stały się podstawą do odtworzenia biblijnej sceny, sprawiając tym samym, że każda szopka na wodzie jest wyjątkowa i niezapomniana.

Sylwia  Pruszak – Od 5 lat mieszka we Włoszech w regionie Piemont. Jest mamą Alice (dziewczynka) i Rudego (seter irlandzki) oraz żoną Enrico. Zawodowo spełnia się jako manager domu, a hobbystycznie zajmuje się tworzeniem filmów na platformie YouTube. Włochy uwielbia za sery i wino oraz za przepiękne miejsca (no dobra, Włochy dały jej też fajnego męża). O wszystkim tym i wielu innych aspektach życia we Włoszech można posłuchać odwiedzając kanał Sylwii –  Italia Moim Okiem.

Trydent Górna Adyga – opowiada Ania Skiba

W Południowym Tyrolu okres adwentowy zaczyna się podobnie jak w innych częściach Europy: startują jarmarki adwentowe. Choć – tu znów ciekawostka – tradycja jarmarków jest we Włoszech dość młoda; ich początek datuje się na lata 80-te ubiegłego wieku, a pierwszym z nich był właśnie jarmark w Bolzano! Te najsłynniejsze „oryginalne jarmarki adwentowe Tyrolu Południowego” odbywają się oprócz Bolzano jeszcze w Merano, Bressanone, Brunico i Vipiteno. Jarmarki te są wyjątkowo malownicze – główną rolę odgrywa tutaj alpejska sceneria: góry oraz śnieg, którego na początku grudnia zazwyczaj tu nie brakuje. Nie brakuje również lokalnych adwentowych specjałów. Warto skosztować przede wszystkim Boznar Zelten – wypieku z orzechami, bakaliami, rumem i miodem, oraz pieczonych kartofli – specjału z doliny Val Pusteria.

Początek adwentu w Południowym Tyrolu oznacza również pojawienie się w domach wieńca adwentowego

5 i 6 grudnia należą do Mikołaja i Krampusa, brzydszego towarzysza Mikołaja, odzianego w specjalną maskę i strój. Ten duet przechodzi przez miasta w formie spektakularnego korowodu, wydarzenie to jest podawane do publicznej wiadomości i gromadzi zawsze sporo widzów.

Jest jeszcze jeden element związany z Bożym Narodzeniem, charakterystyczny dla Południowego Tyrolu: szopki przedstawiające narodziny Jezusa w stajni. Są robione głównie z drewna. Najbardziej znane szopki (jak i piękne figury) wytwarzane są w Val Gardena.

Ja patrzę na Tyrol Południowy z jeszcze innej strony. Dla mnie to przede wszystkim region alpejski, a jego mieszkańcy to ludzie gór. Niech Was więc nie zdziwi, kiedy miejscowi przywitają Was, i to nie tylko w okresie bożonarodzeniowym, tradycyjnym „Grüss Gott” 🙂

Anna Skiba – miłośniczka Alp, Austrii, Tyrolu i języka niemieckiego. Autorka bloga Polka w Tyrolu.  Zawodowo menedżer średniego szczebla w jednym z tradycyjnych tyrolskich hoteli. Lubi outdoor, sporty zimowe, lata 90-te i dobre jedzenie.

Wenecja Euganejska – opowiada Natalia Kondrat

24 grudnia je się dobrą kolację, ale to pierwszy dzień świąt jest najważniejszy – rano są prezenty, i obiad je się bardziej wystawny niż zwykle. Tradycyjnie prezenty świąteczne w Veneto przynosi La Befana (wiedźma) 6 stycznia, są to zazwyczaj słodkości, którym wypełnia się skarpetę. La Befana niegrzecznym dzieciom ma przynosić węgiel, dlatego do klasycznych słodyczy można dorzucić carbone dolce, czyli czarne kostki z cukru. Befanę się też pali, z 5 na 6 stycznia organizuje się falò/rogo della vecia (la vecia to w dialekcie la vecchia, staruszka), na którym pali się podobiznę wiedźmy. Kierunek, w którym wieje wiatr, jest przepowiednią na rozpoczynający się rok: jeśli wieje z południowego zachodu, jest to obietnica deszczu więc i urodzaju, jeśli z północnego wschodu: zapowiedź suszy i braku plonów. W Wenecji 6 stycznia odbywa się regata delle befane, czyli regaty wiedźm po Canal Grande.

W Weronie  słodycze przynosi Santa Lucia 13 grudnia. Z tej okazji organizuje się jarmark.

W domu, który znam, posiłki świąteczne są wyjątkowe, ale nie ma tak ścisłych reguł, z jakimi wiąże się nasza polska kolacja wigilijna. Tradycyjnie może być po to rosół (np. w formie tortellini in brodo), dorsz, mięso (może być to z rosołu, la carne lessa) z puree ziemniaczanym, może być polenta z kiełbasą, albo risotto z radicchio (szczególnie w Treviso), ale ja na przykład pamiętam, że jedliśmy też spaghetti z frutti di mare. Typowa dla Wenecji Euganejskiej jest też la mostarda, to taki mus a la konfitura, robiony z pigwy, z dodatkiem gorczycy i owoców kandyzowanych, jedzony na przykład z mascarpone. Je się też oczywiście Panettone albo Pandoro, i tu warto wspomnieć, że Pandoro pochodzi z Werony!

Friuli – Wenecja Julijska – opowiada Natalia Kondrat

Nie spędzałam świąt we Friuli, ale próbowałam większości specjałów, które pojawiają się też na świątecznym stole. Friuli to stolica szynki, więc aperitivo można zacząć szynką San Daniele albo di Sauris. Jako antipasto może być podana toc in braide, to polenta przykryta serowym fondue, a na pierwsze… pierogi czyli cjarsons, które mogą mieć różny farsz, ale zazwyczaj są słodkie, ja jadłam z wędzoną ricottą, kakaem i cynamonem. Na drugie może być kiełbasa (cotechino) z białą rzepą (brovada e muset). Słodkością z Friuli jest La Gubana, to ciasto drożdżowe, które zawija się jak muszelka, w środku ma orzechy, rodzynki, cukier i grappę.

Z tradycji muszę wspomnieć o Krampus: jest to tradycja pochodząca z krajów alpejskich, obecna w niektórych rejonach Friuli. 5 grudnia w miasteczka pojawiają się przebrzydłe demony (i Krampus), które straszą i biczują, a potem nadchodzi San Nicola i rozdaje dzieciom słodycze. Koniecznie zobaczcie sobie w googlach jak to wygląda!

We Friuli na trzech króli także organizuje się ognisko, nazywane Pignarul, także tutaj kierunek, w którym wieje wiatr ma znaczenie!

Natalia Kondrat – Od lat uczę włoskiego z radością, w praktyce, kreatywnie i bez cenzury! Robię to poprzez bloga i inne kanały Włoskielove, oraz za pomocą moich autorskich e-booków i kursów online. Studiowałam pół roku we Florencji i 3 lata w Udine gdzie obroniłam tytułu magistra (stąd wzmianka o Friuli), a moim wieloletnim partnerem jest veneto (stąd wzmianka o Wenecji Euganejskiej).

A co w moim regionie słychać?

Lombardia

Lombardię egoistycznie zagarnęłam dla siebie. To chyba było wiadome? Z poprzednich notek pewnie już zdążyliście zauważyć, że czas świąteczny w północnych Włoszech rozpoczyna się w okolicach 8 grudnia – w tym przypadku nie zmienia się nic także i w regionie Lombardii. Wyjątkiem jest 7 grudnia, czyli święto patrona Mediolanu – świętego Ambrożego. 7 grudnia w Mediolanie to moment, gdy wszyscy milanesi ruszają na podbój miasta w poszukiwaniu pierwszych prezentów. Zahaczają o jarmarki świąteczne zwane Oh Bej! Oh Bej! [z dialektu to po prostu oh belli!] ciągnące się od Castello Sforzesco aż do wnętrza Parco Sempione lub pozostałe bancarelle na Piazza Duomo. Ciekawostką tego dnia jest złoty medal l’Ambrogino d’Oro – którzy otrzymują zasłużeni obywatele miasta. Święto patrona to także początek sezonu w teatrze La Scala. 7 grudnia Mediolan wypełniają designerskie choinki, ukryte w różnych częściach miasta – warto wybrać się na misję poszukiwawczą, przyglądając się cukierkowym witrynom sklepów. 

Jeśli chodzi o świąteczny lombardzki stół, to każda prowincja posiada swój deser. I tak np. w Bergamo możecie zapytać o Polenta e osei [biszkopt namoczony w likierze z pomarańczy z migdałami, czekoladą i marcepanem], Pavia to Offelle di Parona [maślane ciastka podawane z zabajone], natomiast miasto wiolonczeli – Cremona słynie z Torrone [migdałowy blok]. U mojej włoskiej rodziny ze słonych potraw królują głównie tortelli in brodo, pasztet z tuńczyka, czy torta gastronomica – kromki chleba przekładane łososiem i krewetkami z kawiorem. Drugie dania to zwykle mięso – stinco (wieprzowa goleń) albo jagnięcina (agnello) z warzywami. 

Gwiazdą miesiąca jest oczywiście panettone (rodzaj babki z kandyzowanymi owocami), którego – nie wiem czy wiedzieliście – receptura pochodzi z przypadku, podczas gdy kucharz na dworze Sforzów przypala ciasto. Biedak dosłownie w kilka chwil był zmuszony upiec coś nowego ze składników, które akurat miał pod ręką. Sama receptura jest dość pracochłonna i wymaga wiele czasu, dlatego spryciarze milanesi kupują gotowe panettoneobowiązkowo artigianale! Według starych wierzeń milanesi, panettone posiada moc uzdrawiającą, dlatego w dzień San Biagio (patron zdrowia, chroniący gardło!), 4 lutego zjada się wcześniej zamrożony kawałek panettone ze Świąt.

Starym zwyczajem i w Lombardii przygotowuje się szopki, natomiast niektórzy wieczorem 24 grudnia zostawiają ciastka i mleko dla Babbo Natale. Największą frajdą są odwiedziny w Como na pokazie świateł w tzw. La Città dei Balocchi, czy też różne villaggi di Babbo Natale (wioska Świętego Mikołaja) znajdujące się w dużych miastach regionu.

A na deser foty z Mediolanu:

mediolan w grudniu

Ściskam czule,

Dominika

A teraz czas na Ciebie!

Uważasz, że to fajny tekst? Poślij go dalej w świat udostępniając!

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply

    Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial