0
OPINIE

Koronawirus we Włoszech. Nowy dekret i czego powinna nauczyć nas epidemia w Lombardii?

Nie przypuszczałam, że mój powrót z Polski do Mediolanu pod koniec lutego okaże się wejściem do paszczy lwa i początkiem prawdziwego piekła. Przez ostatnie dwa tygodnie wydarzyło się na tyle dużo, że czasem samej jest mi to wszystko ciężko pojąć.

 

Mówię wam, takiej rzeczywistości Europa i Włochy jeszcze nie doświadczyły. Czułam się totalnie pomiędzy młotem a kowadłem całej tej chorej i patowej sytuacji, dlatego tak bardzo zaangażowałam się w sprawę koronawirusa (COVID-19) we Włoszech. Codzienne życie odbijało się od plazmy napływających zewsząd fake newsów, teorii spiskowych i liczby zakażonych, wzrastającej z dnia na dzień.

Gdy to piszę jest 9.03.2020. Wczoraj w nocy ogłoszono postanowienia nowego dekretu, na mocy którego został zablokowany region Lombardii. Nie będę się powtarzać na temat tego, co to oznacza, że Lombardia jest zablokowana do 3 kwietnia. Wszystkich informacji na ten temat udzieliłam w wywiadzie dla portalu Onet Podróże

Pessimo inizio [Kiepski początek]

Dzisiaj mamy i szczęście, i problem z tym, że informacje w sieci rozprzestrzeniają się z prędkością światła. Wystarczy, że temat jest gorący, a to już najlepsza pożywka dla portali i innych brukowców do zassania wiadomości i posłania ich dalej w świat. Pamiętam mrożące krew w żyłach tytuły na pierwszych stronach internetu. Żadnych szczegółów, żadnych dodatkowych informacji. Liczby zarażonych rosły jak opętane, a to wszystko bez wyjaśnień kim są zarażeni, w jakim są wieku, w jaki sposób doszło do zarażenia. Nic, co mogłoby wpłynąć na racjonalne podejście do sytuacji tłumu. Nic, co wyjaśniałoby, że każdy pozytywny test na wirusa nie oznacza pewnej śmierci, a kwarantanna jest sposobem na odseparowanie wirusa od reszty kraju. Po co jednak udostępniać takie informację, w końcu liczy się sensacja. A od tego już najszybsza droga do odwiedzenia supermarketu i wykupienia półek z towerem albo zapchania oddziału pierwszej pomocy w szpitalach. Stawiam stówkę, że sklepy spożywcze takich obrotów nie miały nawet przed Świętami Bożego Narodzenia.

Każdy z nas jest inny i każdy inaczej reaguje – bardziej emocjonalnie lub mniej. Problem polega na tym, że mało kto wysila się i szuka faktycznie rzetelnych informacji. Mało kto odnosi się do epicentrum wiedzy, skąd może uzyskać więcej informacji niż tylko clickbajtowe tytuły i odbijające się echo. Na stronie WHO czy Ministerstwa Zdrowia we Włoszech od samego początku wisiały zasady zachowania się, czyli unikania skupisk ludzi i kontaktu z osobami o obniżonej odporności. Dostępna była też wiedza na temat zasad przestrzegania higieny i numery telefonu do pierwszego kontaktu w przypadku podejrzeń choroby. Niech dla wszystkich nas to będzie lekcja, że warto opanować umiejętność filtrowania i dozowania tego czym karmią nas media oraz refleksją do tego, że niektóre informacje warto dzielić przez dwa.

Koronawirus [COVID-19]

Dni płynęły szybko, a statystyki i newsy głosiły z godziny na godzinę coraz to nowe informacje i postanowienia. W obliczu problemu na skalę prawie krajową (w sensie Włoch) i braku wiedzy na temat nowego wirusa ciężko podejmować decyzje, które nie przejawiałyby negatywnych skutków ubocznych. O tym, że pomimo pozytywnego wyniku na test wirus może nie wykazywać objawów dowiedzieliśmy się trzeciego dnia. To normalne, że po drodze zdarzyły się błędy rzędu techniczno-administracyjnego, które nie pomagały tylko nasilały krytyczny rozwój sytuacji. Żadna siła nie jest w stanie zapanować nad prawie 60 mln populacją i przeprowadzić działań, które poszły by gładko i bez zająknięcia. Gdyby tak było, to prawdopodobnie dziś nie siedzielibyśmy zamknięci w domach, a nasza Planeta byłaby rajem we Wszechświecie. Europo to dla ciebie i tak dobra sytuacja, bo masz już w dużej mierze przetarte szlaki!

Społeczny egoizm 

Unikajcie tłumów i skupisk ludzi. Nie kontaktujcie się z osobami wykazującymi objawy choroby. Dzwońcie tylko, gdy czujecie się chorzy, gdy macie problemy z oddychaniem czy gorączkę. Te wytyczne śnią mi się już po nocach. Koronawirus we Włoszech to najlepszy obraz tego, jakie w nas ludziach drzemią pokłady egoizmu i widzenia tylko czubka własnego nosa w stosunku do otaczającego nas świata i drugiego człowieka. Może zanim się rozwinę nakreślę wam tylko, że wielu mieszkańców Lombardii po prostu zwyczajnie olało reguły gry. Ludzie zamiast zrezygnować z dotychczasowych przyzwyczajeń bujnie korzystali z wieczornych aperitivo w dzielnicy Naviglii (zobaczcie tutaj), niektórzy jeździli na narty czy nad morze. Z jednej strony irracjonalność zachowań, z drugiej totalne lekceważenie problemu (dla Onet Podróże też o tym pisałam). Dla sprostowania i na chłopski rozum domyślacie się, że im więcej ludzie podróżują, przemieszczają się w i z Italii, tym większe ryzyko przenoszenia wirusa, bo może on być u kogoś obecny, ale totalnie bezobjawowy.

Przykro mi, że ktoś musiał wyrzucić do kosza urlop, przykro mi że komuś przepadły zaplanowane wakacje czy jakieś ważne wydarzenia. Niestety zamiast się mazać, musimy zakasać rękawy, włączyć umysł na tryb zdrowego rozsądku i uświadomić sobie, że dziś sceneria za naszymi plecami wcale nie będzie lepsza, jeśli priorytetem będziemy tylko my sami. Dziś odpowiadamy nie tylko za siebie ale za Włochy, Europę i cały Świat.

Sama odpuściłam moje – uwaga – dwa wieczory panieńskie. Jeden polski, drugi włoski. Mentalnie przygotowuję się na to, że może będę musiała przełożyć datę ślubu, a już zorganizowałam loty na podróż poślubną. Mentalnie przygotowuję się na to, że najprawdopodobniej będę pierwszą panną młodą, która obchodzi swój panieński po ślubie i też jeszcze nie wiadomo kiedy do tego dojdzie. Wierzcie mi to naprawdę nie ma dla mnie znaczenia. Liczy się teraz to, żeby wyjść na prostą.

Karma wraca

Ukamieniujcie mnie, ale muszę wam to powiedzieć. Przez całą tą epidemię w Lombardii możemy tylko wyciągnąć wnioski jakim niewidzialnym łańcuchem wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. Jak działania jednostki pomnożonej przez X odbijają się ze skutkiem pozytywnym lub negatywnym na różnych płaszczyznach naszego życia. Tak jest w przypadku koronawirusa i tak jest z naszym stale zmieniającym się klimatem, którego zmiany jesteśmy winni my – ludzie. Tylko, że nad niszczeniem naszej Planety pracujemy od lat. Wirus ma ten przywilej, że jest po prostu szybszy.

Życie każdego z nas składa się z wyborów, a ten jeden mały wybór może nieść ogromne zmiany. Dzisiaj mamy na to duże, naoczne dowody i dlatego teraz zostawiam was z tą refleksją, gdybyście jeszcze myśleli, że jako jednostka w obliczu świata nie możecie nic zmienić.

Dominika

A teraz czas na Ciebie!

To dla mnie ważny komunikat, będzie mi miło jeśli go udostępnisz!

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply