Strasznie spodobała mi się ta seria z ekspresowymi, włoskimi przepisami, dlatego postanowiłam, że częściej-gęściej będę je dla Ciebie publikować. Co Ty na to? W tym roku wyczekiwałam jesieni i TYCH momentów, by móc zaszyć się w domu z książką, opatulona ciepłym swetrem z kubkiem herbaty w ręku. Jak herbata to i ciacho, a najlepiej takie, które idealnie wpasowuje się w jesienny klimat.
Ten przepis znowu mam od teściowej, a więc jak od teściowej to włoskości w nim aż 1000%. Z castagnaccio bardzo sympatycznie współpracowało nam się w kuchni. Po pierwsze i najważniejsze potrzebna mi była do niego aż jedna miska, łyżka i blender. To włoskie ciasto kasztanowe ma naprawdę niewielkie wymagania, a przy tym jest bardzo wdzięczne, bo bezglutenowe i co ciekawe – tradycyjnie serwują go w regionie Toskanii, Piemontu, Emiglii-Romagni, Ligurii i Lazio. Lombardia, natomiast tylko ściąga receptury. Jak dobrze, że jest Paula.
Składniki:
3,5 łyżki cukru (użyłam trzcinowego)
1 łyżka gorzkiego kakao
2 łyżki rodzynek (sparzonych i ostudzonych)
2 łyżki orzechów piniowych (ja sypałam na oko, bo lubię)
oliwa
szczypta soli
750ml wody (temperatura pokojowa)
50ml mleka
Przygotowanie:
Do miski wielkości odpowiedniej do objętości składników, wsyp wszystkie produkty suche; mąkę kasztanową, cukier, sól, kakao i 5 łyżek oliwy. Wymieszaj składniki drewnianą łyżką (tak zaznaczyła mi teściowa). Dodaj wodę (ta temperatura pokojowa to wciąż sugestia Pauli, ważne żeby woda nie była gorąca) i mleko. Połącz wszystko i uważaj, żeby w trakcie nie narobić grudek. Dla pewności dostałam wskazówkę, aby całość zmiksować blenderem i bardzo polecam Ci ten sposób zamiast walczyć łyżką, bo masa ciasta wychodzi wtedy ładna i gładka. Zawartość miski przełóż do nasmarowanej masłem i wyścielonej papierem tortownicy. Powierzchnię ciasta posyp orzeszkami piniowymi i rodzynkami. Na koniec, ruchami okrężnymi (od środka ciasta na zewnątrz) podlej masę oliwą. Rób to powoli, bo przez te niewdzięczne duże otwory w butelkach oliwy można narobić niezłego bałaganu. Ciasto wrzuć do piekarnika nagrzanego na 200 stopni, na 55 minut.
Lubię catagnaccio za to, że nie jest z gatunku ciast ,,słodkich ulepów’’. Jego konsystencja jest wilgotna i miękka, a na śniadanie smakuje genialnie. Jeżeli chcesz dodać mu odrobinę więcej finezji i włoskości podawaj go z serkiem ricotta albo przed pieczeniem dodaj odrobinę świeżego rozmarynu. P-Y-C-H-A!
Smacznego,
Dominika
A teraz czas na Ciebie!
To wszystko, co czytasz jest dla Ciebie i z myślą o Tobie! Spodobało się? Zostaw po sobie ślad:
– w komentarzu, tu na blogu,
– udostępniając i komentując na Facebook’u
Ponadto, spotkasz mnie także na Instagramie, a do bezpośredniego kontaktu zapraszam Cię przez mail: ochmilano@gmail.com
Brak komentarzy