0
OPINIE

20 przemyśleń na moje 30-ste urodziny – dopadło i mnie!

Stało się! Stuknęła mi 30-stka! Chyba ostatni raz miałam taki dreszcz na wspomnienie mojego wieku, gdy dostałam do ręki dowód osobisty i legalnie mogłam sobie kupić piwo. Dziwne uczucie, ale prędzej czy później dzieje się. Poniekąd mam w głowie, że od teraz włókna kolagenowe przestają współpracować, ale naprawdę cholernie się cieszę z tego gdzie jestem teraz, jakim jestem człowiekiem i że ten piękny świat stoi przede mną jeszcze bardziej otworem!

Jak sobie pomyślę, jak człowiek zmienia się mentalnie. Jak sobie pomyślę co miałam w głowie 5 lat temu, czy 10 i, że już wtedy myślałam, że pojęłam cały świat. Mah… Zmienia się wszystko. Ciało, twarz, głowa. I pewnie jeszcze wiele się zmieni, jak zostanę tą ryczącą 40-stką? Czy to była kwicząca? W każdym razie nie zmieniłabym w tej chwili niczego, ani tego gdzie teraz jestem. Czuję, że nabrałam wiatru w żagle i widzę wyraźnie horyzont, w kierunku którego podążam. To jest naprawdę świetne uczucie. Mniej dziecka we mgle, więcej świadomości o własnym istnieniu i otaczającym świecie. Ostatnie 5 lat było najważniejszą lekcją w moim życiu i tak, jak nigdy nie pisałam takich podsumowanek, tak z okazji 30-tych urodzin po prostu nie mogę przejść obojętnie obok powiedzenia wam o tym, co myślę i co czyni mnie szczęśliwym człowiekiem.

1.  Dziecinny wygląd jest spoko

Wrzucam ten punkt jako pierwszy, bo ten młody wygląd był zawsze moją zmorą. Naprawdę jeśli nie umaluję się jak sucz, założę t-shircik i trampeczki, to wyglądam na 5 lat mniej. Wiele kobiet powiedziałoby mi, że to zaszczyt wyglądać na mniej niż się ma na budziku. Powiem wam, że nie zawsze był to taki przywilej. Pracuję w branży kosmetycznej, a tam środowisko różne (pracuję w 95 % z kobietami) – od skrajnych płatków róż po totalne wylewanie kwasu. Początki w nowej pracy zawsze oznaczały dla mnie przecieranie szlaków i często-gęsto konfrontację z ludźmi, którzy nie brali mnie na poważnie. Bo dziewczynka, bo co ona tam może wiedzieć. To dziecko jeszcze. Tak sobie teraz nad tym myślę i powiem wam, że koniec końców to tylko chwilowa powierzchowność, która jest mi przypisywana do momentu, w którym nie otworzę dzioba. I dziś cieszę się z tego, że mając 30 lat wyglądam na 24. Bo jak będę miała 40 to będę wyglądać na 30 i jeszcze będę mogła wierzyć w to, że te włókna kolagenowe jednak chcą współpracować.

2. Poznaj się

Może to ta emigracja do Włoch i codzienność, w której jesteś sama sobie. A może to szereg różnych doświadczeń. Wierzcie mi, emigracja w życiu dużo miesza i to od nas zależy czy chcemy wyciągnąć z niej coś dobrego dla siebie, czy nie. Ja bardzo na tym skorzystałam. Myślę, że w ciągu ostatnich lat poznałam siebie bardziej. Wiem co jest dla mnie destruktywne, wiem co dodaje mi energii. Wiem czego potrzebuję, wiem z czego wynikają konkretne zachowania i jak przeciwdziałać myślom, które zachodzą w mojej głowie i warunkują pewne schematy. To jest dobre – obserwacja siebie i wyciąganie wniosków. To także najtrudniejszy proces, któremu może podlegać człowiek. Wiem, że wciąż się uczę, ale dziś jestem bardziej świadoma tego kim jestem i to jest super.

3. Umiejętność obcowania z sobą sam na sam

Umiejętność przebywania samej ze sobą może się wydawać, że nie jest niczym odkrywczym, ale na poziomie mentalno-psychicznym jest to progres, który ułatwia w życiu wiele rzeczy. Samotność, w kontekście bycia zdanej samej na siebie okazała się dla mnie wybawieniem. Wiadomo miałam przez te kilka lat na emigracji wsparcie, ale w pierwszej kolejności musiałam nauczyć się decydować o sobie samej i podejmować samodzielne decyzje, co na dłużą metę nie dla wszystkich jest takie proste. Gdzieś w głowie sami robimy sobie blokady, szukamy porad, za bardzo się sugerujemy i zupełnie zapominamy o ufaniu sobie samym. Nie chcemy wyjść spod klosza i nawet jedzenie samemu w restauracji wydaje się być życiową porażką. Bo…samotnie? Ja tę moją samotność uwielbiam najbardziej, bo daje mi najzwyczajniej w świecie wolność i poczucie niezależności.

4. Ego wrogiem samego siebie

Inną sprawą jest ludzkie ego. Ludzkie ego potrafi nam w życiu nieźle mieszać, dlatego ja tego skubańca ciągle staram się uciszać. I jeszcze mi się zrymowało. Porażki, błędy i nowe lekcje przyjmuję z pokorą. Nie napinam się, odpuszczam tym ludziom co trzeba, nie potrzebuję udowadniać niczego nikomu na siłę. Ludziom, którzy chcą czuć się ważniejsi daję tę marchewę na patyku, żeby to oni mogli postawić ostatnią kropkę w zdaniu, jeśli tego tak bardzo potrzebują. Ciągle doskonalę umiejętność niebrania niektórych okoliczności osobiście. Generalnie koncentrowanie wszelkich sytuacji, czy dyskusji z otoczenia na sobie samym nie jest dobre.

5. Dobre nastawienie

Dobre nastawienie w życiu to podstawa. Nie trzeba tego nawet udowadniać naukowo, że to z jakim podejściem podchodzimy do życia to samo podejście otrzymujemy od życia. Wychodzenie do świata z miną na nie nigdy nie było najlepszym rozwiązaniem. Karma wraca, dobro powraca. Te wszystkie teksty pierdu-pierdu z kursów o tym jak żyć mają przełożenie na realia w pełnej rozciągłości. Wystarczy spróbować, porównać i przekonać się, która droga jest w życiu lepsza.

6. Liczą się chęci

Włochy przetargały mnie przez różne egzaminy wytrzymałości. Naprawdę zaprawdę powiadam wam, że w życiu nie liczy się żadne szukanie motywacji, kondycji, od poniedziałku, od nowego roku, od jutra, od wczoraj. Idealne rozwiązania nie istnieją i nie ma czegoś takiego jak nadejście TEGO DNIA, w którym zadzieje się totalna rewolucja życiowa. Boom! Na już. Rewolucja, czy ewolucja w życiu jest procesem rozciągającym się przez lata, zmianą myślenia, nastawienia, otwartości umysłu, ale przede wszystkim CHĘCI. Wszystko zaczyna się od chęci zmiany i wierzcie mi, że gdy naprawdę czegoś bardzo chcecie i zwyczajnie działacie to zawsze się udaje – oczywiście w swoim czasie.

7. Nie narzekam

Jedno łączy drugie. Nie marudzę, nie narzekam, że życie mi się nie udało, że zmarnowałam pierdyliard szans. Że mogło być lepiej, a nie jest. Mnie zresztą takie gadanie irytuje, bo tak naprawdę oprócz zatruwania krwi do niczego nie prowadzi. Owszem czasem coś pobiadolę, ale to tylko tak na chwilę. Życie toczy się dalej. Bo i tak jak się obrócicie, tak dupa wciąż jest z tyłu, czy jak to się mówi. Jak się nie podoba to trzeba zrobić tak żeby się podobało.

8. Limity

Nie uważam żeby to całe wychodzenie z comfort zone było sloganem na całe życie. Owszem, czasem dla uzyskania rezultatu trzeba nieco się wygiąć, zacisnąć zęby i przebrnąć przez coś, co nie będzie tylko różowym pluszem, tęczą i muffinem, a raczej stertą brudnych gaci i łez. Raczej, gdy mówimy w życiu o sukcesie musimy liczyć się z tym, że na początku będą tylko brudne gacie. Warto jednak ustalać sobie granice, które wyznaczają, że dotąd i nie dalej, i i tak jest dobrze.

9. Odwaga i intuicja

Lubię fakt, że potrafię wyciągnąć jaja na blat, gdy wymaga tego sytuacja. Lubię tę odwagę, która we mnie drzemie. Gdy osiągnę cel nie odwracam się za siebie. Idę dalej i sięgam wciąż po więcej. Zawsze słucham tego, co podpowiada mi intuicja i rozsądek, i uważam, że życie usiane jest okazjami, z których po prostu warto korzystać. Ten cichy głosik w głowie zawsze dobrze mi gada.

10. Życzę światu dobrze

Zostałam wychowana w duchu dobrożyczenia ludziom. Nie potrafię życzyć sąsiadom gównianej pogody na wakacjach. I naprawdę czasem w tym babskim piekiełku czuję się inna, bo nie potrafię tak po prostu dosrywać kobietom, że ależ ci kochana boki obrosły tłuszczem – no chyba, że ten sort bardzo potrzebuje mojej riposty. To jest takie brzydkie, pełne jadu, destrukcyjne i wypełniające każdą ludzką komórkę kwasem. Dopinguję innych i ustawiam się słońcem w stronę świata.

11. Nie wszyscy muszą mnie lubić

Poniekąd życie, ale i  też blogowanie zaszczepiło we mnie taką jedną przydatną mądrość – nie wszyscy muszą mnie lubić. Nie wszyscy muszą akceptować to jak mówię, jak piszę, jak wyglądam, co tworzę, robię i kim jestem. Po prostu nie muszę być na siłę z każdym best friend. To samo podejście mam do związków, dobra wiem, że teraz już klamka zapadła, ale gdybym miała się odnieść do przeszłości, to z dzisiejszą głową za żadne skarby nie pozwoliłabym narzucać sobie tego, jak mam wyglądać, żreć i żyć.

12. Wewnętrzna ciekawość

Nie chcę jej w sobie nigdy zabić. Mam mój głód wiedzy, chęci odkrywania i doświadczania. To jest piękne, to robi życie i sprawia, że jest pełniejsze. Nie wychodzę z założenia, że poznałam już wszystko, a gdy czegoś nie wiem, to po prostu to przyznaję. Każdy wiek jest dobry na dalszą naukę, bo najgorzej jest zamknąć się w czterech ścianach w przeświadczeniu, że przeżyło się wystarczająco. Nic tylko rów sobie kopać.

13. Rodzinna separacja

Jak to się mówi, że z rodziną to tylko do zdjęć. Wychodzę z założenia, że może i nasi bliscy, chcą dla nas dobrze, ale są oni także pierwszymi do tego żeby zakładać nam na głowę niewidzialną ochronkę przed światem. Tak wiecie, w ramach profilaktyki i tego, że to z miłości i troski. Odkąd wzięłam życie w swoje ręce i odseparowałam się o takich zanadto ochronkowych zdanek i wyręczanek, tak czuję się 30 kilo lżejsza i szczęśliwsza.

14. To ja nie muszę lubić ich

Meryl Streep powiedziała kiedyś takie jedno mądre zdanie:

Kiedyś wchodziłam do pokoju pełnego ludzi i zastanawiałam się, czy mnie lubią. Dziś, gdy wchodzę do takiego pokoju, zastanawiam się, czy to ja lubię ich.

Nie umiem zakładać maski. W firmie mówią mi, że jestem trasparente, bo zwyczajnie to co myślę w danej chwili maluje się wyraźnie na mojej twarzy. Obcuję z ludźmi, z którymi lubię obcować, a nie po to żeby na siłę naciągać sobie karierę, czy fory w pracy. Mówię tu głównie o pracy, bo zwykle w takich środowiskach nie mamy wpływu na to z kim pracujemy, ale już na to z kim chcemy częściej gadać tak. Praca to praca, ale relacje w pracy to już druga sprawa. Nie będę się zmuszać do jakiś uciążliwych i ciężkich rozmów, czy znajomości, robienia czegoś wbrew sobie tylko po to żeby gwarantować sobie w życiu pozorny komfort wpływami innych ludzi. Nie będę zależeć od nikogo.

15. Selekcja

W ostatnich latach zrobiłam dość ostrą selekcję w znajomościach. Wielu ludzi odeszło i byli to głównie ci, którzy stali jako pierwsi w kolejce pod nazwą ,,bratnie dusze”. Wiele osób się przewinęło. Pojawili się nowi. W przyjaźniach wychodzę z założenia, że im mniej tym lepiej. Nie potrzebuję w swoim życiu ludzi, którzy nie mają na mnie czasu albo tych, którzy przypominają sobie o mnie, gdy mają do załatwienia jakiś swój ohydny interesik. Odpuściłam dziwne znajomości w stylu obrażania się, bo kochana nie odezwałaś się do mnie w tym tygodniu albo tych, którzy rezygnują ze znajomości, bo to tak trudno na odległość. Wszystko jest kwestią chęci. Nie potrzebuję na siłę przyjaciół, z którymi nie mam o czym gadać, a którzy służą tylko do robienia sobie zdjęcia na instagramie. I tak połowa tych ludzi ma cię w dupie i przy pierwszej lepszej okazji, gdy będziesz potrzebować pomocy będą oni ostatnimi, którzy ci jej udzielą. Najlepiej to być w potrzebie i włączyć rentgen na empatię – sprawdza się jak marzenie. Skupiam wokół siebie ludzi, którzy dzwonią bezinteresownie. Ludzi, z którymi dzielimy się sukcesami i łączymy wartościami, którzy zwyczajnie życzą mi dobrze.

16. Warto mieć luz

Jak nastawienie, dobrożyczenie to i luz. Powtarzam, nie napinam się. Nie pozwolę sobie psuć dnia i życia z jakiś błahych powodów, że uciekło mi metro albo, że poranna kawa była zbyt wodnista. Są w życiu większe dramaty.

17. Jestem wdzięczna

Choć wciąż walczę z moim perfekcjonizmem i czasem potrafię być dla siebie niedobra, to jestem naprawdę wdzięczna za to co mam. I wiadomo – zawsze można mieć lepiej, więcej, piękniej, idealniej, ale sztuką jest docenienie tego, co już się osiągnęło i czerpanie z tego satysfakcji. Jestem dumna z tego, że miałam na tyle twarde poślady żeby dotrzeć tu gdzie jestem. Zbudować życie od zera w obcym kraju na moich zasadach. Czerpać satysfakcje z pracy, zdrowego związku, stworzyć dom, robić rzeczy, które się lubi.

18. Doświadczanie

Im więcej doświadczeń, tym lepiej. Nie unikam ciężkich emocji i zawodów, bo to czegoś człowieka zawsze nauczy. Upadać w życiu jest trudno, ale podnieść się jest jeszcze gorzej i ja cieszę się, że właśnie dzięki tym różnym doświadczeniom zbudowałam w sobie tyle siły,  aby wstać, otrzepać kolana i iść dalej. Czuję się silniejsza.

19. Ja i tylko ja

Wolę dawać niż brać i choć brzydzę się społecznym egoizmem i tym, że JA JA JA i należy mi się jest dzisiaj wypychane na piedestał ludzkiej egzystencji, tak nie zapominam w życiu o chwilach tylko dla siebie. O moim skrawku only for me. Jeśli sama nie umiem zadbać o siebie, to nikt nie będzie umiał.

20. Mogę, ale nie muszę

I właśnie dlatego na 30-ste urodziny piszę tylko 20 moich przeświadczeń. Mogłabym pewnie dopisać coś jeszcze, ale po co robić coś na siłę, jeśli dzisiaj mogę wszystko, a nie muszę nic?

Wasza 30-cha

Dominika

Zdjęcie okładkowe: mój pierwszy raz <3

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply