0
MEDIOLAN WYDARZENIA

Robaczki świętojańskie – gdzie i kiedy podziwiać migoczące świetliki w Mediolanie?

Kocham Mediolan za to, że ma wszystko. No może za wyjątkiem morza, wtedy byłoby naprawdę idealnie. To jednak da się załatwić wskakując do samochodu. Jakieś ponad 2 godzinki i jesteśmy w Ligurii, czy nad jednym z północnych jezior. Ale ja nie o tym. Ja o tym, że jest taki czas w Mediolanie, gdzie można podziwiać robaczki świętojańskie w pełnej krasie. Rozbłyskujące w czasie miłosnych zalotów.

Parco delle Cave. Słyszeliście o nim? Znajduje się nieco dalej od centrum miasta, dokładniej na zachodzie. Zwykle nie zaglądają tutaj turyści, bo wiadomo, że wszyscy przyjeżdżają po główne atrakcje. Ja się nie dziwię zwłaszcza, jeśli ktoś ma tylko dwa dni do rozporządzenia. Warto jednak mieć to miejsce na uwadze. Dla kogoś, kto na co dzień pracuje w dużym mieście znajdzie tutaj dużo ukojenia. Parco delle Cave jest wyjątkowej, dzikiej urody. Kiedyś było to miejsce poboru żwiru i piasku przez co dzisiaj tworzą go cztery sztuczne zbiorniki wodne, choć na żywo wyglądają jak prawdziwe jeziora. W parku są wyznaczone strefy do wędkowania. Są szerokie pola, kilka starych domów ukrytych w gęstwinach, pomosty, dużo tu zieleni i wystarczająca przestrzeń na piknik. Niektórzy zażywają latem kąpieli w wodzie, a wieczorami spotykają się na gitarowe przygrywki. Pomiędzy dwoma największymi zbiornikami znajduje się też pewna cascina [to miejsce w stylu wiejskiego domu, rodzaju agroturystyki], a dokładniej organizacja non-profit (Associazione Il Bersagliere) dbająca o park i etyczny połów ryb. W wodach możecie złowić między innymi: karpie, szczupaki, jesiotry, czy pstrągi, które później trzeba uwolnić. Milanesi wypożyczają od nich sprzęt i łódki. Na terenie struktury organizowane są również różne imprezy. Możecie podziwiać hodowane tutaj pawie i krążące po tafli wody kaczki. Jednym słowem miejsce wyborne z dala od miejskiego zgiełku – och jak sobie to cenię! Oprócz tych wszystkich sielskich sposobów spędzania czasu jest jeszcze jeden powód, dla którego warto zwrócić w tym kierunku.

Sama? No cóż. Nie wiem czy bym się zdecydowała, bo wieczór w Parco delle Cave potrafi przypominać Blair Witch Project – nie ma tu absolutnie żadnego oświetlenia, więc trzeba zdać się na mapę w telefonie i instynkt samozachowawczy. Spokojnie, drogi są szerokie i będziecie w stanie odróżnić, że właśnie pakujecie się butami w jakieś mało przyjemne bagienko. Poza tym, pomimo późnych godzin o tym czasie spaceruje tutaj trochę ludzi, więc nie ma mowy o jakiś dziwnych tripach w pojedynkę. We dwójkę bądź grupą robi się z tego romantyczny wieczór albo fajna przygoda. Wieczorem przychodzi tu wiele par i rodzin z dziećmi. No, ale do sedna.

Wieczór w Parco delle Cave przybiera na szczególnej popularności zwłaszcza w terminie od drugiej połowy maja do 15 czerwca bowiem właśnie w tym czasie możecie liczyć na spektakl, jaki fundują nam rozżarzone robaczki świętojańskie. 

Czytałam, że w Polsce mamy trzy rodzaje robaczków świętojańskich. Pod tym linkiem znajdziecie fajny artykuł. Włoskie świetliki [po włosku le lucciole] w swoim majowo-czerwcowym błyszczącym tańcu, nawołują się nawzajem i najzwyczajniej w świecie szukają partnera. W Parco delle Cave są miejsca gdzie jest ich mniej lub więcej i naprawdę momentami przypomina to prawdziwe rave party lub jak kto woli powrót do okresu bożonarodzeniowego. Zaraz wam o wszystkim doniosę. Najważniejsze to przyjść po zmroku około godziny 21. Robaczki świętojańskie kochają wszelkiego rodzaju knieje, wysokie trawy, okolice przepływających rzeczek, czyli tam gdzie wilgoć sprzyja. W zależności od rodzaju niektóre świecą intensywniej, niektóre mniej. Te mediolańskie mrugają nierównomiernie niczym gwiazdy na niebie. W swoim osłupieniu (bo ponoć świetliki za dużo nie ogarniają) jest szansa, że któreś przysiądzie wam na dłoni.

Ze świetlikami jest trochę jak z zorzą polarną. W sensie może i łatwo je znaleźć, ale już gorzej fotografować. Te wszystkie ładne zdjęcia w sieci to albo świetny marketing, albo sprzęt o dobrym obiektywie i dużej wrażliwości. Liczy się także długi czas naświetlania. Trzeba być w tej materii profesjonalistą, bo tak jak wciąż polepszam swoje umiejętności w zakresie robienia zdjęć Mediolanu, widoków i jedzenia, tak ze świetlikami za cholerę nie umiemy współpracować. Trzeba też wyczuć moment – przyjść o odpowiedniej porze, gdy nie jest ani za jasno, ani za ciemno. Najlepiej fotografować w miejscach gdzie dociera jakikolwiek jasne światło, np. nad polami. W tych ciemnościach egipskich dorwałam jednego fotografa i zadałam mu kilka pytań.

Z resztą w dzieleniu się takimi smaczkami nie zawsze muszę was zwalać z nóg zdjęciami rodem z instagrama. Wystarczy wiedzieć, że takie naturalne wydarzenia się dzieją, a ja cieszę się z prostoty tej chwili – szalonego migotania świetlików w akompaniamencie odgłosów natury (żaby dają tu niesamowity koncert!). Chwila zupełnie jak za czasów beztroskich letnich wakacji, które pamiętam jeszcze z dzieciństwa. 

Na mapie pokazuję wam, gdzie spotkacie najwięcej robaczków świętojańskich podczas Lusiroeula [czyli świetlikowej imprezy]. Warto wiedzieć, że do parku najlepiej wejść od Via Cancano, w razie czego na miejscu jest darmowy parking. Możecie zrobić rundę wokół wszystkich jezior, zaczynając od zachodniej części parku albo przejść do meritum na wschodzie (możecie też wejść od Via Pompeo Marchesi, też jest tam darmowy parking). Ja zrobiłam całe okrążenie i zajęło to jakąś godzinę. 

parco delle cave mediolan

I tak jeszcze wracając do tych zdjęć. Podrzucę wam kilka robaczków świętojańskich od ludzi dobrze przygotowanych do imprezy. Wierzcie mi, był ich cały ogrom!

robaczki świętojańskie

Magicznej nocy,

Dominika

Adres: Associazione Il Bersagliere, Via Pompeo Marchesi 91

Zdjęcia: La Rivista della Natura. Willy Padron. Monica Linner.

A teraz czas na Ciebie!

Spodobało się? Będzie mi miło jeśli udostępnisz. A może podzielisz się miejscem na inne świetlikowe granie?

 

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply