0
OPINIE

Pozytywne strony izolacji, czyli co czasy zarazy mogą przynieść dla nas dobrego?

kwarantanna we włoszech

Żeby nie było, że zabawiam się w Kasandrę. Uważam, że w życiu jest tak, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a wszystko ma swoje pozytywne i negatywne strony. Czasem na tym blogu oprócz tematów włosko-mediolańskich muszą pojawić się treści pisane życiem bieżącym, sprawy które uważam za ważne bowiem na refleksje w życiu nigdy nie jest za późno i kto wie – niektórym te refleksje mogą pomóc. Nie mówcie, że nie – w czasach izolacji mamy wystarczająco dużo czasu na myślenie.

Kto by powiedział, że w XXI wieku dojdzie do sytuacji, w której będziemy musieli cofnąć się do czasów PRL-u, w której gwarantowany zakup papieru toaletowego będzie niczym wygrana w totka. Że początek nowego roku zamiast zwiastować nowe możliwości i perspektywy zmusi nas do tego, aby zamknąć się w czterech ścianach. Że w 2020 roku będziemy musieli odseparować się od drugiego człowieka albo przynajmniej, że o dystansie między jednym a drugim stworzeniem będzie decydowała miarka z dokładnością do jednego centymetra. Że jednak pewne rynki, to nie tak do końca pewne rynki i że w życiu absolutnie NIC nie jest gwarantowane oprócz sami-wiecie-czego.

Straszne, smutne, szokujące, zabawne, niesamowite? Na pewno z każdej emocji można wycisnąć po kropelce i stworzyć eliksir ironii losu na czasy, w których albo możemy się totalnie załamać albo – no właśnie – zreflektować, że wszystko ma także pozytywne skutki.

POZYTYWNE STRONY IZOLACJI NUMER 1

Tak jak pisałam tutaj – Nasza Planeta już w tej chwili dziękuje nam za ten detoks. Wystarczyło tak niewiele, raptem trzy tygodnie żeby powietrze w Mediolanie stało się bardziej czyste. Z resztą nie tylko w Mediolanie. Tutaj możecie sobie zobaczyć, jak zmieniła się emisja dwutlenku azotu (NO2) – gazu, który najbardziej zanieczyszcza nasze środowisko w północnej części Włoch oraz całej Italii. Na Sardynii pojawiły się delfiny w wodach Cagliari, do Parco Sempione w Mediolanie zawitały zające, a wody Wenecji zaczadzonej przez turystykę i wodny transport obrosły w ryby i krystaliczną taflę. EJ! TO TYLKO MIESIĄC! Pomyślcie sobie jakim pyłem jesteśmy w świecie i w jakim stopniu od naszych działań zależą ziemskie procesy. Natura jest zdana na mądrość bądź ludzką głupotę i piszę wam o tym, bo jest na świecie wielu ludzi, którzy myślą, że jako jednostka nie są w stanie nic zmienić poprzez swoje wybory (w myśl idei bo sam nic nie zdziałam) albo że eco-sreko to tylko moda, która przeminie (sic!). Prawda jest taka, że gdybyśmy wszyscy spięli tyłki w troki zwyczajnie opierając się na rozsądnych wyborach, to moglibyśmy zmienić dużo. Jeden wybór połączony w zespól wyborów daje maksa. To chyba nie jest aż takie trudne do wywnioskowania.

POZYTYWNE STRONY IZOLACJI NUMER 2

Polsko, spal mnie na stosie. Wiele osób ma przed oczami kryzys ekonomiczny, który nadciąga niczym Tsunami. Nie twierdzę, że warto machnąć ręką i myśleć, że jakoś to będzie. W tym wypadku szanse są niewyrównane i nie każdy ma tę opcję, aby nagle przenieść biznes do internetu i tam nadganiać firmowe straty. Niektórym będzie trudniej, innym mniej, ale nie ma co się porównywać i wykrzykiwać, że los wam nie sprzyja. Mogło się przydarzyć komukolwiek. Wychodzę z założenia, że zawsze znajdzie się jakaś rada, bo prędzej czy później wszystko wróci do normy mimo, że momentami może być ciężko. Niech to będzie lekcja pokory dla każdego także w sensie ekonomicznym i nie zwracam się do osób, które na co dzień wyrywają sobie rękawy. Niech to będzie lekcja pokory dla ludzi, którzy żyją wedle sentencji życiowej miej wyjebane, a będzie ci dane – tym, którzy mają największe wymagania od stanowiska pracy, ale żeby już się zaangażować to wiadomo – po co. Minimum wysiłku, maksimum profitów – najważniejsze żeby hajs się zgadzał. Albo ci, którzy mają ochotę zrobić sobie dwuletnie wakacje po ciężko przepracowanych 6 miesiącach roboty, zaciągając zasiłek z podatków zapieprzających na etacie. Bo nie mówcie mi, że obecny rynek pracowników jest pełen ludzi robotnych o własnych inicjatywach. Ile się w Italii takich cwaniaków naoglądałam to ble. Wiadomo, że są wyjątki, ale ja nie o tych wyjątkach. Jak widać na załączonym obrazku wszystko może się pięknie usrać, więc niech i to będzie moment, w którym zapali się ludziom lampka. Dzisiaj nie mamy żadnych gwarancji.

POZYTYWNE STRONY IZOLACJI NUMER 3

Zrobiłam rachunek sumienia w kwestii tego, w jakim stopniu moja osoba konsumuje wszelkie dobra w życiu codziennym. Ile biorę, a ile daję od siebie. Bo dzisiaj to raczej branie jest bardziej na topie od dawania. Chcemy więcej, chcemy ciągle lepiej, modniej, na bogato, żeby ludziom kopary opadały z zazdrości (jest takich wielu). Podstarzałe trzeba koniecznie wymienić na nowe. Możemy sobie dzięki tej izolacji w bardzo prosty sposób zweryfikować ile tak naprawdę do szczęścia nam potrzeba. Mówiłam wam, że jestem minimalistą i cholernie się z tej mojej przypadłości cieszę. Mam swoje zboczenia, ale nie potrzebuję otaczać się ciągle nowymi przedmiotami żeby budować w sobie poczucie, że mam DUŻO, więc jestem safe. Mam totalną kontrolę nad kompulsywnymi zakupami. Nie potrzebuję mieć ciągle ciuchów nowych, na czasie, z najnowszej kolekcji. Bo nie mam nawet kiedy tego wynosić. Nie kolekcjonuje tysiąca torebek, nie potrzebuję pierdyliarda rozwiązań do kuchni. Ograniczam do minimum rzeczy materialne i jest mi z tym totalnie dobrze. Prawdopodobnie dlatego nie zdecydowałam się na pisania bloga o kosmetykach, które poza blogiem są częścią mojej pracy od 10 lat, bo zwyczajnie nie chciałabym kupować i dostawać tych wszystkich słoików i makijaży do testowania, robiąc sobie w ten sposób magazyn, który ciągle rośnie w objętości. Nie oceniam, że kto się w to bawi, robi źle, ale mnie ta ilość zwyczajnie by przytłaczała. Mamy w końcu czas na ludzkie relacje, na radość z upieczonych bułek, gier planszowych, kolorowanek. Co tam chcecie. Mamy czas na radość z rzeczy prostych. Zamiast tych wszystkich materialnych absurdów, które w 90% nie są nam do niczego potrzebne mamy okazję do jeszcze większego docenienia drobnych chwil, momentów, których nie zastąpi ŻADEN martwy obiekt.

POZYTYWNE STRONY IZOLACJI NUMER 4

Rozwód? 10 kg na plusie? Alkoholizm? A może ciąża? Wybierz jedną z czterech odpowiedzi, która będzie cię dotyczyć, jak już wydostaniemy się zza zamkniętych drzwi. U mnie pewnie byłaby to ciąża spożywcza zapita winem. Spoko – jeszcze się kontroluję. Jak będzie potrzeba zapytam was o namiar na dobrego terapeutę. Ale ten rozwód. Ludzie ponoć odchodzą od zmysłów, nie mogąc ze sobą wytrzymać zablokowani w czterech ścianach. Są różne czynniki, które składają się na potencjalny wkurw pomiędzy partnerami. Może to być za mała przestrzeń w domu, brak narzędzi do pracy i konieczność ich dzielenia, kwestia wspólnego ogarniania dzieci. Na temat dzieci się nie wypowiadam, bo nie mam więc nie będę zgrywać mądrali. Mam za to związek z długim stażem, który miał się w tym roku skończyć przysięgą, że cię nie dopuszczę aż do śmierci i makaron co drugi dzień, no ale niestety. Będziemy sobie to przysięgać za rok, już postanowione. Nieważne. Aha, on ma częściej PMS ode mnie, więc żeby nie było.

Właśnie tego nie pojmuję, że ludzie nie mogą przebywać ze sobą za długo. Ale w sensie, że jak? Przecież, jak już się decydowaliście na bycie razem, to chyba raczej ze świadomością, że kolejne 50 lat, jak nie więcej będziecie musieli się oglądać i być? No nie? Zanim wyślecie się obydwoje w cholerę, to może po prostu jest to idealna okazja do zweryfikowania waszych relacji, powtarzanych schematów, które nie działają, tych samych błędów? Może jest to właśnie teraz najlepsza okazja do rozmowy, której zwykle brak, bo zawsze są inne ważniejsze rzeczy na głowie. Mówię wam to jako jedna, która poznała się z człowiekiem przez przypadek na drugim końcu Europy, przeżyła roczny związek na odległość i żyje w bardzo ogarniętej relacji od prawie 7 lat. I wiecie co? Na kwarantannie razem jest naprawdę spoko- rozwodów nikt nie przewiduje. I mówcie mi, że wszystko może się zdarzyć, gdy przyjdą dzieci, że jeszcze wiele przed nami. Może być, ale wychodzę z założenia, że nic nie będzie działać w nieskończoność jeżeli nie zbudujecie solidnej bazy opartej na rozmowie, szacunku i zwyczajnie pracy obojga ludzi.

Ja to rozumiem, że możecie mieć chandrę, że niektórzy z was codziennie dodają jedną kreseczkę odliczania na ścianie w salonie. Jest szansa, że wielu z was przerobiło całą tajemną wiedzę cukiernictwa i wszystkich możliwych zabaw dla dzieci, a w domu znalazło Skarb Narodów. Odkryliście, że jednak ten aperolek codziennie, to nie tak dla rozluźnienia, ale coś głębszego, bo już o kwestii przygotowywania żarcia nie wspominam. Z resztą – to najbardziej emocjonująca część w ciągu dnia. Zaraz obok Netflixa z konkursem amerykańskich Drag Queenów na czele (mnie bawi!). Bądźcie pewni, że wszyscy jedziemy dzisiaj na tym samym wózku rozterek, przemyśleń i czasem zrezygnowania. Ja mimo to zaciskam kciuki od samego początku do tego stopnia, że ryzykuję patologią krążenia w kończynach górnych. Prędzej czy później wszystko mija, a my możemy ten stan sytuacji potraktować jako ostrzeżenie. W dzisiejszym pędzie życia, konsumpcjonizmu, zdrad, płytkich relacji i społecznego egoizmu warto na moment się zatrzymać i zastanowić jakimi w skali od 0 do 10 jesteśmy ludźmi. Bo wiecie, że najpierw musi się usrać, aby ludzie włączyli myślenie. I nie liczę, że rewolucyjność zmian zajdzie u wszystkich, ale u jakiejś części na pewno.

Ściskam z izolacji,

Dominika

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply

    Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial