0
WŁOSI WŚRÓD WŁOCHÓW

O czym rozmawiają Włosi? – tematy włoskich rozmów, o których prawdopodobnie nikt Ci nie powiedział

A właściwie to czy wy wiecie o czym rozmawiają Włosi? Jakie są tematy ich rozmów? Bo wszędzie w sieci tylko poradniki o podróżach do Włoch, nauka języka i żarcie, a w sumie to kto ich tam wie tych Włochów co oni naprawdę myślą? O czym lubią zażarcie pogadać między sobą? Jest kilka takich włoskich tematów, które przewijają się w kółko, które są wspólne dla wszystkich mieszkańców Italii. Co ciekawe – niektóre z nich lubią zarażać innych, wystarczy trochę poprzebywać we włoskim towarzystwie.

 

 

 

Mam i ja. Tak mam i ja, bo mówię wam, że z roku na rok przesiąkam jak gąbka. Że stoję gdzieś pomiędzy Polską a Włochami. Im dłużej z nimi gadam, tym bardziej się do nich upodabniam i nic na to nie poradzę. To samo dotyczy kwestii włoskich tematów. Właśnie te, o których zaraz zamierzam wam napisać potrafią wejść w krew, a z drugiej strony niektóre bardzo mnie inspirują i sprawiają, że po prostu się uśmiecham. Bo fajnie się słucha tych italiańców i to nie tylko przez pryzmat melodyjności ich języka.

 

 

1. Włosi rozmawiają o jedzeniu…

Banał? Otóż nie, kochana. Temat jedzenia we Włoszech to nie takie zwykłe rozmowy o makaroniku. Żarcie w Italii to temat rzeka, temat który przewija się na wszystkich poziomach włoskiej egzystencji i włoskiego dnia. To ŻYCIE. Temat, który śni się Włochowi po nocach, który wyrywa w panice przed porannym budzikiem tym zajebiście ważnym pytaniem: ma che cosa mangiamo stasera/oggi/a pranzo/a cena?!?!?!?! (w tł. ale to co jemy dziś wieczorem/dzisiaj/na obiad/na kolację?). Konfiguracji tego pytania jest wiele, bo oto nie jest to problem nawiązujący jedynie do wieczornego menu. Włosi potrzebują wiedzieć co jesz właśnie w TEJ chwili lub co zamierzasz zjeść (cosa stai mangiando??!?!?!?! cosa stai per mangiare?!?!?! – jeśli już gadacie np. przez telefon w trakcie twojego świętego posiłku) i czy to jest dobre (è buono?)? A jeśli nie jest to jaka szkoda! Ale nie bój żaby, ponieważ za chwilę odkryjesz, że on w zeszłym tygodniu jadł w takiej dobrej knajpce. Wiesz trochę pasty w sosiczku (un po’ di pasta con sughettino) i ryba też była dobra. Ach, ale ty przecież nie przepadasz za rybą. A co lubisz jeść? Wsłuchaj się kiedyś jadąc komunikacją miejską albo w jakiejkolwiek innej sytuacji, w której masz okazję przysłuchać się ich rozmowie. Mangiare ma swój tron ze złota i diamentowe berło.

 

Mangiare, mangiare, mangiare…

 

Zasiądźcie z Włochami kiedyś do stołu. Postawcie przed nimi jakieś polskie danie albo zwyczajnie zjedzcie wspólnie posiłek. Moglibyśmy tak przegadać wieki o tym, jak robi się risotto albo, że dokładnie to danie jest charakterystyczne dla regionu X. Choć w sumie to prawda jest taka, że w regionie Y mają jego inną wersje i tamta jest ponoć lepsza. Oni tak z innymi i między sobą też. To jest kulinarny związek na całe życie i jakoś mnie to nie dziwi, że sama wprowadziłam na bloga przewodniki po włoskiej kuchni. We Włoszech temat jedzenia jest niczym Święty Graal. To dobro narodowe zbliża do siebie nie tylko rodzinę, to również idealny powód do tego, aby zrobić dwa razy zakupy w supermarkecie tego samego dnia. Wystarczy, że trafisz na kasjerkę w dobrym humorze. Zwykle zaczyna się od tego, że mamma mia che buono, ależ kupiłaś dobre rzeczy! Bo ona ostatnio jadła taką dobrą peperonatę! Możecie zdecydować: zapytać o przepis albo płacić i uciekać. Ja zwykle pytam o przepis, a potem no cóż.. kręcę drugą rundę z wózkiem w poszukiwaniu brakujących składników. Managia!

 

 

2. Włosi rozmawiają o innych…

…i nie byłoby w tym nic przyziemnego, gdyby nie fakt, że czasem mogą być to rozmowy o osobach, których wasi włoscy rozmówcy nigdy nie widzieli na oczy. Co lepsze, wy też nie musicie dobrze znać waszego włoskiego rozmówcy. Może to być barista albo osoba poznana przypadkowo na jakimś wieczorze u znajomych, którą znacie od 5 minut. Warto opowiedzieć wtedy jakąś barwną historyjkę o sytuacji, która przydarzyła się komuś z grona waszych bliskich. Włosi mają taką wewnętrzną ciekawość, zakorzenione gdzieś głęboko zdziwienie i przeżywanie zajmujących anegdotek każdą komórką ciała. Włosi uwielbiają rozmawiać o innych i wysłuchiwać historii o innych (niekoniecznie znajomych) z niekrytym przejęciem. Nie zdziwcie się jeżeli w gratisie otrzymacie kilka porad.

 

 

3. Włosi rozmawiają o własnym pochodzeniu…

Bo przecież wiecie, że to nie jest tak, że jest Italia i potem reszta Świata? Italia dzieli się na inne mniejsze Italie i te Italie dzielą się na jeszcze mniejsze. Mam tu na myśli regiony, które przechodzą w prowincje i te prowincje to także inne małe miasteczka. Włosi żyją w Bel Paese (w tł. Piękny Kraj), który tworzą inne paesi (w tł. kraje). Rozumiecie? Każdy region czy prowincja z czegoś słynie, każdy region ma swoją tożsamość, o czym Włosi lubią donosić z niekrytą satysfakcją. Rozmawiają często-gęsto o różnicach i wymieniają się spostrzeżeniami między sobą. A w konsekwencji i tak wszystko sprowadza się do tematu mangiare. To dla nich przyjemna pogawędka na równi z otrzymywaniem komplementów, po których puszą się jeszcze bardziej. Mam o tyle ciekawie w pracy, że każdy znajomy pochodzi z innego regionu przez co na spotkaniach firmy możecie sobie wyobrazić jak jest kolorowo. Zupełnie jakbym żyła we Wiosce Smerfów.

 

lady gaga italiana

 

 

4. Włosi rozmawiają o języku włoskim…

Słynę z tego w moim korpo, że zdarza mi się wysyłać maile z błędami i czasem połykam włoskie rodzajniki. To taki mój znak rozpoznawczy oprócz upośledzonego fonetycznie nazwiska. Ale przecież kto powiedział, że zawsze będę miała dzień na włoski, aby śmigać jak ta lala? Włosi dają upust moim naturalnym wpadkom, a sami sobie lubią wygarnąć to i owo. Ile regionów tyle włoskich dialektów, a to już wystarczający powód do tego, żeby chwytać się nawzajem za dupę (prendersi per il culo) i rozliczać z tego kto mówi bardziej po włosku, a kto mniej. Jest taka nieoficjalna waśń pomiędzy Północą a Południem Włoch, gdzie jedni śmieją się z tego jak mówią drudzy. Czy to w kategorii budowania zdań, czy konstrukcji gramatycznej, czy też poprawnego używania czasów. Północ załamuje ręce, przy czym Południe pokazuje środkowy palec, a potem wszyscy idą na aperitivo, na którym warto wymienić się nowinkami w kontekście wulgaryzmów w dialekcie. To samo tyczy się akcentów, które też są dobrą wymówką, aby Włoch Włocha zagaił rozmową. Posłuchajcie sobie kiedyś akcentu sycylijskiego albo dialektu barese (Bari). Zaskoczcie się tonem i zabawnymi dźwiękami prosto od sardów (po włosku Sardyńczyk to sardo). Rozpoznajcie un napoletano albo milanese! Ja jeszcze do końca nie jarzę wszystkich akcentów, zwłaszcza na Północy, ale wierzcie mi, że Włoch Włocha wyczuje w mig i nie zapomni o tym pogadać. Przy pierwszym spotkaniu to bardzo naturalne, że jeden Włoch pyta drugiego skąd jest albo czy jest z…, bo rozpoznał po akcencie.

 

 

 

5. Włosi rozmawiają o #bellavita i #maiunagoia…

Wiem, że do nas Polaków przylgnęła metka malkontentów i wiecznych maruderów, ale prawda jest taka, że sami tego chcemy i sami sobie na to pracujemy, bo wciąż to podkreślamy. I niech nam będzie, amen. Włosi też lubią sobie ponarzekać, lubią wymienić się własnym cierpieniem, że mają ochotę na bella vita (w tł. piękne życie), a tu jednak wiecznie mai una goia (sposób powiedzenia, że w życiu brak radości). Włosi i ich bella vita to mare (w tł. morze)!  Chcą wyjechać nad morze (andare al mare), nie robić absolutnie kurwa nic od rana do wieczora (non fare un cazzo dalla mattina alla sera) i przy tym jeść tylko dobre rzeczy (mangiare solo la roba buona) – gdybyśmy jeszcze nie byli pewni co do mangiare. Włosi chcą mieć po prostu totalny luz, a najlepsza praca we Włoszech to taka part time, wiec jeśli już ją w Italii masz to lepiej trzymaj się jej blisko (tienilo stretto!).

 

 

Ściskam,

Dominika

 

 

A teraz czas na Ciebie!

Dobrze się bawiłeś/aś? Jeśli tak, to będzie mi miło jeśli udostępnisz ten wpis.

Kto wie, może uśmiechną się inni?

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply