Pomyślałam sobie, że taki wpis ułatwi wam nieco życie podczas odwiedzania Italii i nie tylko. To była moja pierwsza z najpierwszych lekcji włoskiego. Pierwsza i najważniejsza. Zamiast zaczynać naukę języka od wkuwania słówek i rodzajników – zacznijcie właśnie od tych kilku tylko z pozoru trudnych reguł. Swoją drogą, rodzajniki to i ja po 5 latach życia we Włoszech nie zawsze ogarniam jak trzeba. Cóż. È la vita.
Umiejętność poprawnego czytania jest podstawą arcy-istotną. We włoskim (i zapewne nie tylko we włoskim) robi naprawdę wiele dobrego i wierzcie mi, że sama doskonała znajomość gramatyki nie wystarczy jeżeli będziecie źle wymawiać tudzież czytać. Ba! bez tego ani rusz, wasz włoski nie będzie po prostu… hmm. Włoski? Nawet, że niemal 80% włoskiego pisze się tak, jak się czyta, to istnieje garść haczyków, które potrafią zmodyfikować słowo na tyle, że albo się z Włochem nie zrozumiecie, albo wywołajcie kpiarski uśmieszek na jego twarzy. A niech się rechoczą makarony. Na zdrowie!
Lecimy alfabetycznie:
C – w połączeniu z A, O, U -czytamy jak K. Wiadomo, np. caffè zamienia się w kafe.
CE – wymawiamy jak CZE, np. cena – czena (kolacja).
CH– wymowa po włosku to nasze polskie K. Przykład: caffe marocchino – Kaffe marokino, chiaro – kiaro (jasny), chitarra – kitarra (gitara).
CI – w słowie czytamy jak CZI. Najlepszy przykład: cappuccino – cappuczino, cioccolato– cziokolato.
G – w tym wypadku jest kilka kombinacji. GA – GO – GU – czytamy tak, jak piszemy.
GE – zamienia się w DŻE – gelato – dżelato,
GI – czytamy jak DŻI – girare – dżirare (kręcić /obracać )
GN – z tym połączeniem mamy chyba wszyscy największy problem. Po włosku GN zamienia się w NI. Odczarujmy te okaleczane na milion sposobów- gnocchi i czytajmy je poprawnie – NIOKI. To nie są gnoczi ani nioczi. N.I.O.K.I. Spagna – Spania (Hiszpania).
GLI – najlepiej jeśli cofnięcie język za zęby i dotknięcie koniuszkiem podniebienia- będziecie w stanie wymówić GLI, jak LI z lekko sepleniącym akcentem, czyli tak jak być powinno. Np. coniglio – konilio (królik), tagliatelle – taliatelle.
GHE = GE
GHI = GI
H – na początku wyrazy w języku włoskim jest nieme. Np. hotel, czytamy otel, ho– o (mam). Znacie mój żarcik? Ha ha po włosku? – a a.
S – pomiędzy samogłoskami – wymawiamy jak Z. Np. casino czytamy cazino (bałagan), casa– caza (dom), cosa– koza (co), bolognese – boloniese (boloński)
Ponadto, S przed spółgłoskami B, D, G, L, M też wymawiamy jak Z np. sbaglio – zbalio (błąd).
SS – podwójne S to po prostu przeciągnięte S.
SCA – SCO – SCU – wróćcie do pierwszej linijki listy z wymową C i na początku dodajcie po prostu S.
SCI – wymawiamy jak SZI np. sciare – sziare (jeździć na nartach), ale sciura jest już miękkim Ś – siura.
SCH = SKE – dajmy olśnienia słowu bruschetta – to po prostu brusketta. Nie bruszietta, ani bruskietta. Amen.
SCE = SZE np. scemo – szemo (głupek)
Z – z ,,Z” jest ten problem, że nie ma na nie specjalnie reguły. Albo wymawiamy je jako C albo jak DZ. Słyszalna różnica jest w sumie minimalna. Na pewno, jeżeli występuje na początku wyrazu będzie wymawiane jako DZ, np. zio – dzijo (wujek). Ale już piazza to piacca (plac).
Istnieją oczywiście wyjątki, których nie będę wam tu wypisywać, bo to tak, jak tłumaczenie Włochom, że odmiana czasownika BYĆ w 3 osobie liczbie mnogiej to SĄ. Dlaczego? Bo tak i już.
Z tych ważnych spraw nauki włoskiego warto zwrócić uwagę także na akcent, który przypada różnie – głównie jednak na przedostatnią sylabę. Co ciekawe, wystarczy źle zaakcentować jakieś słowo, żeby Włosi krzywo sobie na nas spojrzeli – nie zrozumieli. Oni tak już mają, wiec niczym się nie przejmujcie. Do dziś niektórzy starają się mnie poprawiać, a najlepsza to jest damska część tego społeczeństwa, która udaje że w ogóle nie rozumie. Musicie wbić sobie do głowy, że to nie jest wasz język ojczysty i błędy się zdarzają. Zwykle gadam jak katarynka, ale miewam czasem dni, w których nie mam siły i doznaję zawiechy. Nie chcę mi się. To normalne, dla mózgu to mega wysiłek energetyczny. W imię nauki wybierajcie słówka i nawet z translatorem w telefonie wsłuchujcie się w akcent. Włoch na przykład zupełnie inaczej akcentuje nazwę miasta Bergamo niż Polak. Sprawdźcie sami.
Mnie na początku wymowa i przede wszystkim czytanie po włosku sprawiało trudności, ale wiadomo – wszystko jest kwestią czasu i treningu. Im więcej będziecie czytać (oczywiście najlepiej na głos), tym będzie łatwiej, a niektóre połączenia liter z czasem wejdą w krew na tyle, że sami wyczujecie, że coś w tej wymowie nie pasuje.
Jeżeli jednak nie macie w planach burzliwej nauki włoskiego, to taka lista na wyjazd na pewno może wam się przydać, chociażby przy zamawianiu marocchino!
Całuję czule,
Dominika
A teraz czas na Ciebie!
Brak komentarzy