0
LOMBARDIA PODRÓŻE POLECENIA I RECENZJE

Husky Village – najbardziej puchata rozrywka w Bormio. Gdzie na przejażdżkę saniami husky?

Mam dla was fajne miejsce na spędzenie fajnego czasu. I z rodziną, i we dwoje.  A jak jesteście sami to i tak towarzystwa wam nie zabraknie. Wierzcie mi na słowo. Mowa o psich zaprzęgach w Husky Village w miejscowości Arnoga, położonej nieopodal Bormio. Jakieś 16 km.  Jesteśmy w Lombardii i słowo daję ten włoski region wciąż nie przestaje mnie zaskakiwać pod względem bogactwa rozrywek, które serwuje każdy zakamarek. 

Mówiłam, że na Boże Narodzenie 2019 chcę podarować ludziom doświadczenia, a nie kolejną parę skarpet, które i tak piorę ja. Poza tym z Husky Village skorzystał nie tylko Alberto, ja też zahaczyłam o przejażdżkę zaprzęgiem ciągniętym przez husky – odrobina zdrowego egoizmu nigdy nie zaszkodzi, prawda? Jako, że na początku roku musiałam odchorować, tak i husky przełożyliśmy na ostatni weekend stycznia i przyznaję, że wyszło nam to tylko na dobre. I zdrowotnie, i techniczno-organizacyjnie.

Zacznijmy od tego, że mamy do czynienia z ekipą prawdziwych profesjonalistów z 18-letnim doświadczeniem i przede wszystkim pasjonatów tego sportu, który za oceanem bije rekordy popularności. Bo to sport jest, a nie tylko puchate kulki. Wiedzieliście o tym? W Polsce też o zaprzęgach ciągniętych przez husky nie jest wcale cicho, a jeżeli chcecie poczytać więcej na ten temat to zajrzyjcie tutaj. Lorenzo zanim zdecydował się na założenie własnej psiej wioski, najpierw wyjechał na Alaskę, na roczną naukę, gdzie poznał tajniki tego fachu oraz wszystko to, co niezbędne do okrzesania jego wesołej huskiej gromadki. A gromadka liczy dokładnie 65 puchatych, niesamowicie aktywnych psiaków o błękitnym spojrzeniu. Wyprzedzam pytanie – tak, pamiętają wszystkie imiona.

Z tego o czym rozmawialiśmy dowiedziałam się, że psy są sprowadzane z Alaski lub Islandii. Dobierane są na podstawie siły, prędkości oraz gibkości. Ostatni nowy nabytek w Husky Village w Arnodze to team czempionów z igrzysk na Alasce. W ubiegłych latach właściciele stawiają na uważne dobieranie swoich podopiecznych, wyszukując najlepsze okazy ze starannie dobranych krzyżówek. Taki w tej branży postęp technologiczny – jak mawia Lorenzo.

I jest tak. Początkowo miałam obawy, czy wyląduję u podnóży gór albo gdzieś zawieszona na drzewie. Kompletnie nie umiałam sobie wyobrazić prędkości i ryzyka. Czy tutaj w ogóle jest jakieś ryzyko? Zanim wskoczycie na sanie oni wam to wszystko pięknie wytłumaczą i pokażą. Grupką kilku osób podeszliśmy do wstępnego treningu bardzo entuzjastycznie. Do zapamiętania było zaledwie kilka ruchów: hamowania, przyśpieszania i manewrowania na zakrętach. Tu nóżka na górę, tam nóżka na dół. Jak stop to pamiętajcie, że najpierw lewa, potem prawa. I nie puszczajcie broń bożyczku sań, bo jak was psy pociągną to będziecie musieli je łapać. A będąc w ciągu 10 zaprzęgów raczej nikt ze swojego nie zeskoczy żeby wam pomóc. Przy dużym zakręcie musicie gibkim ruchem zejść z płoz i przetarabanić cały pojazd w kierunku, w którym chcecie skręcić. Nie zapominajcie o komendach: hai – ruszaj; hop, hop – szybciej, łooo – zwolnij/zatrzymaj się. Łatwe, prawda? Ktoś nie czuje się pewny? – 5/7 osób ręka w górę. Cóż. Prawda jest taka, że demonstracja wyglądała trudniej niż przejażdżka okazała się w praktyce. Nie macie się czego obawiać, nie wsiadacie przecież za kierownicę F1.

Mój team liczył 3 husky – lidera Ottona, przylepę Muse i dzikiego, nieokrzesanego Angela. Maksymalna prędkość zaprzęgu to 12 km/h, więc nie ma mowy żeby ktoś się przewrócił, czy spadł z sań – są po prostu za ciężkie. Wskoczycie i mówię wam, że poczujecie bluesa. Najważniejsze to nie zatrzymywać się, zachowywać odległości i nie zrażać się, gdy psiaki po drodze załatwiają swoje sprawy, bo w tych okolicach psia kupa lubi pachnieć, ale to dla huskich normalne. To rasa, która urodziła się po to, aby biegać i załatwiać swoje sprawy w pędzie. Waszym dzieciakom też będzie się podobać. Ku ich przyjemności mogą elegancko posiedzieć sobie w saniach, które prowadzi instruktor.

Cała trasa to około 5 km. A czas spędzony we wiosce liczy jakieś 2 godziny z życia. Pomimo tegorocznej małej ilości śniegu w górach, na tej wysokości bądźcie pewni, że znajdziecie biały puch. Jesteśmy dużo powyżej miasteczka Bormio.

Po powrocie do villaggio będziecie mieli czas na robienie wszystkich zdjęć świata, głaskanie zwierzaków i robienie sobie selfie z kim chcecie. Pamiętajcie żeby wygłaskać swój psi zespół zaczynając od lidera w podziękowaniu za przejażdżkę. To jedna z bardziej uroczych dziedzin sportu w jakich miałam okazję brać udział.

husky bormio alaska

Jakby co… to przeżyłam ;P


Nie robiłam zdjęć na saniach, bo macie jak w banku, że zgubicie telefon przy pierwszej, lepszej okazji i zakręcie. Jeśli macie wasze GoPro, to tutaj możecie nim cisnąć ile wlezie.

Haaaai!

Dominika

Husky Village Arnoga

zdjęcie główne: pixabay

Jeżeli potrzebujecie więcej rozrywek w okolicach Bormio, to zajrzyjcie także tutaj.

A teraz czas na Ciebie!

To naprawdę fajne miejsce na mapie Włoch! Będzie mi miło jeśli podasz dalej i pokażesz je innym;)

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply

    Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial