0
WŁOSI WŚRÓD WŁOCHÓW

Dlaczego we Włoszech sałatka jarzynowa nazywa się insalata russa [sałatka rosyjska]?

Po ostatniej dyskusji odnośnie sensu istnienia polskiej sałatki jarzynowej i podejścia do niej Włochów poczułam, że muszę wam donieść o tym, dlaczego we Włoszech sałatka jarzynowa nazywa się insalata russa. Wszak mnie samej, gdy przyjechałam do Włoch zapalił się w głowie znak zapytania. Nigdy jednak nie poszłam o krok dalej, aby zgłębić tajniki włoskiej terminologii i poniekąd poznać historię królowej polskich stołów. Ale! Lepiej późno niż wcale, zatem zrobimy to dzisiaj.

Istnieje kilka teorii i ciekawostek w kwestii pochodzenia i narodzin receptury na sałatkę jarzynową. Zacznijmy od tego, że tylko w Polsce nazywamy sałatkę jarzynową. Na Litwie mówią na nią biała sałatka, we Włoszech sałatka rosyjska, w Niemczech i Danii to sałatka włoska, w Hiszpanii nazywana jest sałatką cesarską, natomiast w Rosji prym wiedzie sałatka Olivier. Nomenklatura pomysłowo długa i szeroka, jak Wszechświat, lecz największym zaskoczeniem są składniki, które stosują poszczególne kraje. Wierzcie mi, że ja też się nie spodziewałam, a w niektórych przypadkach nawet przestałam czytać dalej.

Sałatka jarzynowa – historia prawdopodobnie najbardziej prawdziwa

Patrząc na miłość i uwielbienie jakim darzymy sałatkę jarzynową wydawałoby się, że to właśnie my Polacy jesteśmy sprawcami pokrojonych warzyw utomkanych w majonezie. Przeryłam trochę internet oraz włoskie książki kulinarne i niestety muszę was zawieść. Najbardziej realną i najczęściej powtarzającą się historią jest własnie ta, opowiadająca o moskiewskim szefie kuchni, francuskiego pochodzenia. Lucien Olivier – właściciel luksusowej restauracji Hermitage w Moskwie znany był ze swoich kulinarnych kreacji przygotowywanych na różne bankiety dla głów państwa i elity wszelakiej. Sałatka Olivier (teraz to chyba jasne, dlaczego w Rosji nazywają ją Olivier) narodziła się ponoć przez przypadek (ok. 1860 r.), gdy Lucien na jedną z imprez przygotował kawałki piersi przepiórek, kuropatwy i ogonów krewetek pod pierzynką z żelatyny i majonezu, udekorowanych z wierzchu jajkami, truflami, warzywami konserwowymi oraz gotowanymi ziemniakami. Jak to zwykle bywa w takich historiach jeden z gości nieumyślnie wymieszał na talerzu wszystkie składniki i tak oto narodziła się insalata russa. Z niektórych źródeł wynika, że po śmierci Lucien przepis na sałatkę został rozproszony po sporej części Europy, ale wiadomo to tylko początek góry lodowej tej zawiłej historii.

Sałatka jarzynowa – modyfikacje receptury na przestrzeni lat

Wiele europejskich państw na co dzień modyfikuje oryginalną wersję sałatki jarzynowej, a niektórzy sobie przypisują sobie zasługi wymyślenia tejże. Po rewolucji w Rosji, w 1917 roku z sałatki jarzynowej została usunięta żelatyna i wszystkie kosztowne składniki takie jak kawior, czy krewetki. W krajach sowieckich wykorzystywano groszek z puszki i pierś z kurczaka. Klimat sałatki jarzynowej przypominał wtedy zdecydowanie bardziej ten polski, bowiem baza sałatki wciąż opierała się na ziemniakach i majonezie. Hiszpania też przeżyła swoją inspirację sałatką jarzynową dodając do niej tuńczyka. Weźmy też takich Włochów i Francuzów. Ich gastronomiczna batalia myślę, że będzie ciągnąć się do końca świata i jeszcze dalej. Kto lepiej, kto gorzej. Kto ma większe zasługi, czy to w kuchni, modzie, języku, filmach, kulturze. Wieczne przepychanki na arenie uwielbienia.

Skoro Lucien był z pochodzenia Francuzem, to wynik sałatkowej wojenki raczej jest prosty. Włosi jednak nie dają za wygraną i często wysuwają na tacy historyczne opowieści o Katarzynie Medycejskiej, włoskiej księżnej, która ponoć ze swoimi kucharzami już w 1533 roku przywiozła do Francji przepis na sałatkę oparty na gotowanych warzywach i majonezie. W końcu nie liczy się miejsce stworzenia, a pochodzenie stwórcy!

Sałatka jarzynowa we Włoszech

Według niektórych Włochów sałatka była obecna także na stołach arystokracji liguryjskiej już w latach 1700. Inni utrzymują, że w latach 1800 receptura na insalata russa była dostępna na terenie Piemontu w Turynie pod nazwą insalata rusa (w tł. rossa). Piemoncka wersja rosyjskiej sałatki miała być bowiem czerwona. W jej skład wchodziły buraki oraz czerwona papryka, natomiast majonez zastępowała śmietana. Niektórzy zastępowali paprykę również świeżym pomidorem. Legenda głosi, że pewien kucharz, pracujący na dworze dynastii sabaudzkiej (Savoia) przygotował ową sałatkę na przyjazd rosyjskiego cara. Kompozycja sałatki i śmietana miały przypominać składniki rodem z kuchni rosyjskiej. Według Włochów car zawiózł piemoncki przepis do Rosji. Dociekliwie sprawdziłam w mojej wielkiej księdze regionalnych włoskich przepisów z lat 60-tych (tak, to ta ze zdjęcia głównego), czy przepisy na sałatki z Ligurii i Piemontu znajdują się w spisie treści i co ciekawe nie znalazłam nawet pół słowa na ten temat. A wiecie, to taka książka z duszą i pożółkłymi kartkami, zatem kłamać nie powinna. Prawda jest taka, że we włoskich supermarketach z takimi wersjami nigdy się nie spotkałam. Standard to wciąż gotowane warzywa i majonez. Zdecydowanie mniej na bogato niż w Polsce. No i przyznaję, że północna receptura jest zdecydowanie bardziej kremowa niż włoska insalata russa.

Sałatka jarzynowa – hipoteza najbardziej optymistyczna

Ostatnia historia choć może i wyssana z palca, to mnie najbardziej urzeka swoją prostotą. Bona Sforza. Dlaczego nikt o niej nie pomyślał? Oprócz tego, że wywiozła nam całkiem niezły pakiet kosztowności, to możemy jej być wdzięczni za włoszczyznę, no i według niektórych także za sałatkę jarzynową. Mówi się, że żona Zygmunta I Starego zleciła swoim nadwornym kucharzom ugotowanie warzyw, serwowanych na zimno. Dopiero z czasem pokrojone ziemniaki, seler i marchewki zostały wzbogacone o porządną dawkę majonezu. Można prościej? Mówię wam, to wszystko nasza sprawka.

Sałatka jarzynowa, dziwna sprawa. Każdy przypisuje sobie legendy stworzenia, ale nazywa ją przymiotnikiem pochodzącym od  geograficznego sąsiada. Włoska, rosyjska, cesarska, biała, jarzynowa. Nazywajcie ją i róbcie jak chcecie. Dodawajcie jabłko, kraba, cebulę. Serwujcie ze śmietaną albo burakiem. Nie ma na nią przepisu idealnego, bo każdy robi ją według własnego uznania, choć Włosi ostro przepytywali mnie przed Świętami, jak robimy ją na Północy. Dla mnie możecie robić z nią co chcecie ważne, że wam smakuje. Ważne, że mamy jej pod dostatkiem na Święta i Sylwestra!

Dominika

A teraz czas na Ciebie!

To wszystko, co czytasz jest dla Ciebie i z myślą o Tobie!  Spodobało się? Zostaw po sobie ślad:

– w komentarzu, tu na blogu,

– udostępniając i komentując na Facebook’u
Ponadto, spotkasz mnie także na Instagramie, a do bezpośredniego kontaktu zapraszam Cię przez mail: ochmilano@gmail.com

Inne ciekawe wpisy

Brak komentarzy

    Leave a Reply

    Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial